Artykuły

Serce zostało we Lwowie

- Było coś takiego we Lwowie, że nawet jeśli ktoś niedługo tam mieszkał, wszystko w nim było lwowskie, na całe życie. Tak też jest ze mną - mówi KRYSTYNA FELDMAN, aktorka Teatru Nowego w Poznaniu.

Serce zostało we Lwowie, moim rodzinnym mieście. Potem, co prawda, wychowywałam się i mieszkałam w Krakowie, a do Lwowa wróciłam jako dorosła panna.

Było coś takiego we Lwowie, że nawet jeśli ktoś niedługo tam mieszkał, wszystko w nim było lwowskie, na całe życie. Tak też jest ze mną.

Ciekawe jest tam to, że...

We Lwowie wszystko było ciekawe. Historia, szalone przywiązanie do tradycji, mieszanina narodowościowa: Polacy, Ukraińcy, Żydzi, Ormianie, Tatarzy. Wspaniała atmosfera lwowskiej codzienności: wesołość, otwartość, gościnność. Nie mówiąc o architekturze, która się zachowała. To miasto pulsowało. Nie wiem, jak żyje teraz. To tam, w Teatrze Miejskim, stawiałam swoje pierwsze kroki na scenie. Krótko to trwało, bo wkrótce wybuchła wojna, ale to była szkoła aktorska na całe życie.

Najlepsze wakacje spędzam w...

polskich górach. Kocham Tatry, Beskidy, w ogóle całe południe: Małopolskę, Podhale, Nowosądecczyznę. Ale teraz Zakopane jest straszne, pełne turystów, dlatego jeżdżę do Kir u wejścia do Doliny Kościeliskiej. Tam mam przyjaciół, znajomych górali, lubię tam być.

W Polsce lubię...

Kraków. Bardzo serdecznie. Pewnie dlatego, że spędziłam tam całe dzieciństwo. Może to dziwne, bo od lat mieszkam w Poznaniu i lubię Poznań, poznaniacy mnie pokochali, doznałam od nich wiele serdeczności i uznania, ale jednak drugim miastem po Lwowie, w którym zostało moje serce, jest Kraków.

Podróżuję z...

Sama. Człowiek wtedy więcej widzi, więcej się zastanawia, więcej przeżywa. Lubię też brać ze sobą dobrą lekturę. Nie wiem, ile razy z zachwytem czytałam "Tropy" Andrzeja Kijowskiego. Lubię wziąć do walizki coś ks. Tischnera. I nie ruszę się bez wierszy ks. Twardowskiego, które nawet z rozpaczliwej sytuacji wyciągają mnie za uszy. Biorę dobrą lekturę w znakomitym polskim języku, bo dziś dzieją się z nim bardzo złe rzeczy.

Mój ulubiony hotel...

Nie zakosztowałam nigdy znakomitości Ritza, a w żadnym z innych hoteli w Polsce czy za granicą, które zjeździłam z Teatrem Nowym, też nie zasmakowałam. Podczas wakacji nie wybieram hoteli, domów wczasowych, sanatoriów - broń Boże, niczego takiego. Chcę mieć całkowitą swobodę. Zawsze tak jakoś cudnie się zdarza, że znajduję miły kącik i zaprzyjaźniam się z ludźmi, którzy mi go użyczają. Najbardziej lubię na wakacjach dom i jego atmosferę, szczerość, otwartość i humor ludzi, którzy w nim mieszkają.

Niebo w gębie poczułam...

w Nowym Sączu, gdzie grałam "Królową Piękności". W przepięknej restauracji Ratuszowej jadłam pierogi ruskie, takie jak Pan Bóg przykazał: znakomite pulchne ciasto, nie za kwaśny ser idealnie wymieszany z ziemniakami, do tego przysmażana cebula. Bardzo lubię ruskie, a ta restauracja miała w menu cały wachlarz pierogów. Lubię zamawiać to, co znam, a omijam z daleka jakieś, powiedzmy, "Włosy Bereniki", "Strąki Apollina", "Cierpienia młodego Wertera"... Czy ja wiem, co to jest? Włosów nie jadam.

Na wyprawę zawsze zabieram...

dobre obuwie, wygodne spodnie, mydło (bo nigdy nic nie wiadomo), pastę i szczotkę do zębów oraz coś takiego, żeby było i na ciepło, i na chłód. Jak najmniej, bo nie cierpię nosić wielu rzeczy.

Moja noga nigdy więcej nie postanie w...

Aż tak to nie. Nigdy nie wiadomo, co się w życiu zdarzy. Ale nie lubię Łodzi, bo co tam lubić: trochę ładnej secesyjnej architektury? Na tym mieście swoje piętno odcisnęły fabryki. Choć rozumiem łodzian, którzy kochają swoje miasto.

Wkrótce będę w drodze do...

Polkowic, oczywiście z teatrem. Właśnie byliśmy w Genui z "Faustem", a latem jedziemy do Niemiec na festiwal szekspirowski. A na wakacje jeszcze nie wiem - na pewno w góry.

Wymarzony cel podróży...

Chciałabym pojechać na dłużej do Krakowa, pobyć, pochodzić, przypomnieć sobie dzieciństwo. Dawno tam nie byłam i bardzo mnie ciągnie. Chciałabym też pojechać do Zamościa i do Rzymu, na grób Ojca Świętego, bo nigdy w tych miastach nie byłam.

Na zdjęciu: Krystyna Feldman.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji