Kinoteatr wg Kafki
Pomysł ukazania na scenie "Przemiany" Kafki jako "kinoteatru" był sam w sobie znakomity. Ukazanie działań scenicznych na prześwietlanym ekranie, przeplatanie ich projekcją zdjęć - zatrzymanych kadrów, dominująca tonacja sepii, era świateł - wszystko to składa się na konsekwentną stylizację widowiska. Daje ona efekt ożywionego kina z epoki niemej, z dodanymi elementami fonii. Idealne połączenie wszystkich elementów (zwłaszcza koronkowej scenografii) zasługuje na szacunek, a nawet podziw.
Na tej jednak formalnej rewelacji kończą się zalety scenicznej wersji opowiadania Kafki. Mimo bowiem także wyśmienitej - w ramach przyjętej konwencji - gry zespołu aktorskiego (z Jarosławem Gajewskim jako Gregorem w robaka przemienionym) przedstawienie zieje chłodem. Zamiast gęstej atmosfery koszmaru i cierpienia otrzymaliśmy teatralne cacko. Aż się ciśnie na usta określenie Mickiewicza: "Kościół bez Boga".
To bardzo osobliwy przypadek sukcesu, który jest klęską. Przyczyna leży po stronie wybranej formy, która, mimo swego kuszącego wysmakowania, oddala od emocjonalnej gorączki i przerażenia zawartego w kafkowskiej wizji świata. Tragedia obcości, która jest udziałem Gregora, roztapia się w zabiegach inscenizacyjnych. Agresja okazywana mu przez rodzinę - w przedziwny sposób łagodnieje podglądana za "ekranem".
Może w ogóle "Przemiana" nie poddaje się teatralizacji? Istota dramatu rozgrywa się tu we wnętrzu głównego bohatera, w narastającej przepaści między jego fizyczną a duchową egzystencją. Tego Jednak teatr nie potrafił ukazać. Pozostała tylko wrogość otoczenia aż po granice zbrodni, wrogość dla wszystkiego, co inne. W ten sposób tragiczny konflikt "Przemiany" uległ gwałtownej redukcji - zabrakło w nim liryzmu i smutku doznań odrzuconego, osamotnionego Gregora. Mimo powołania się autorów spektaklu na interpretację Nabokova - "Gregor jest człowiekiem w przebraniu owada, a jego rodzina to owady przebrane za ludzi" - udało się im tylko połowicznie przełożyć na scenę te słowa. Mimo tego grzechu pierworodnego - warto jednak "Przemianę" zobaczyć ze względu na walory estetyczne spektaklu. Rzadko bowiem w teatrze mamy do czynienia z tak żelazną logiką wewnętrzną dzieła, z tak idealnym współgraniem wszystkich detali widowiska.