Artykuły

Reminiscencje. Dzień czwarty

"Andorra. Babylon" grupy 400ASA z Zurychu i "From Poland with love" Teatru Łaźnia Nowa z Krakowa na 31. Międzynarodowych Reminiscencjach Teatralnych. Dla e-teatru pisze Paweł Sztarbowski.

Ogólny bilans zawsze musi wyjść na zero. Pewnie dlatego po genialnym spektaklu Alvina Hermanisa na podstawie "Lodu" Sorokina widzowie Reminiscencji zmuszeni byli obejrzeć "Andorra. Babylon" grupy 400ASA z Zurychu.

Ten projekt z pogranicza teatru i filmu inspirowany dramatem Maxa Frischa okazał się największym zonkiem tegorocznego festiwalu. Jego twórcom przyświecał zapewne szczytny cel zrobienia spektaklu na temat ważny społecznie. Założenie świetne, gdyż innego teatru robić nie warto. Sam temat jednak nie wystarczy - trzeba jeszcze mieć coś do powiedzenia!

Wybór szwajcarskich artystów padł na antysemityzm. Po tym, co dzieje się ostatnio wokół Radia Maryja, trudno sobie wyobrazić w Polsce bardziej ważki temat. Jednak grupa 400ASA ograniczyła się właściwie do tego, by powiedzieć: "Antysemityzm i wszelka nietolerancja są złe". Trwało to prawie dwie godziny, wynudziłem się jak diabeł na pokucie. Nie dowiedziałem się niczego, czego bym już wcześniej nie wiedział.

W stanie potwornego znudzenia człowiek zaczyna prowadzić życie wewnętrzne, ma czas, by przemyśleć sobie różne sprawy. Dlatego też do głowy przyszły mi trzy rady dla szwajcarskich artystów:

1. Zastanowić się od czasu do czasu.

2. W Szwajcarii nie brakuje łąk i pastwisk. Lepiej może jechać w góry i wypasać owce?

3. Przestać zajmować się teatrem!

Dodam tylko, że wszystkie trzy rady da się ograniczyć do ostatniej.

Po tak wycieńczającym przeżyciu zawsze pojawia się lęk przed teatrem w ogóle. Dlatego też bałem się już iść na "From Poland with love" [na zdjęciu] Pawła Demirskiego, które w Łaźni Nowej wyreżyserował Piotr Waligórski. Okazało się, że bałem się niepotrzebnie. Na szczęście!

Waligórski zobaczył w sztuce Demirskiego materiał na antymusical, bo jak twierdzi, musicalu o Polsce zrobić się nie da. Dzięki temu wydobył z dramatu o mocnej wymowie społecznej wątki egzystencjalne - ludzką samotność, potrzebę miłości i ciepła, ale także specyficzny rodzaj polskiej mitologii wspartej na szablach wojujących przodków, do której co i rusz trzeba doskakiwać, by okazać się "prawdziwym Polakiem". Sceny dialogowe przerywane są partiami śpiewanymi. Historia listonosza, który kradnie pieniądze przeznaczone na renty i emerytury, a potem szpanuje przed poznaną dziewczyną, że zarabia mnóstwo kasy, bo jest właścicielem pubu w Irlandii, świetnie oddaje szansę młodych ludzi na godne życie w naszym kraju. Spalamy się w pogoni za najpotrzebniejszymi artykułami, nie mogąc sobie pozwolić na zbytek. Praca za granicą zapewnia wprawdzie lepszy byt, ale ceną tego jest dotkliwe poczucie niższości. W Polsce jest bieda, ale przynajmniej człowiek może czuć się godnie. Co więc robić? Na co postawić? Czy godność może mieć znaczenie w obliczu pustego garnka?

Wszystko to sprawia, że "From Poland with love" stanie się równie głośnym hitem jak inna sztuka o Polsce - "Made in Poland" Przemysława Wojcieszka z teatru w Legnicy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji