Mickiewicz, Wolter i Duerrenmatt
Usłyszeliśmy w radio znakomitą Kobrę. Nie byle jakiego pióra. samego Duerrenmatta. Rzecz została specjalnie dla radia napisana i przyznać trzeba, że to się daje zauważyć od pierwszego zdania. Słuchowisko ("Jesienny wieczór") jest jędrne, o popisowo narastającym napięciu, opatrzone zaskakującą pointą. Forma przy tym bardzo prosta, sprowadzona właściwie do dialogu dwóch osób: pisarza i czytelnika.
Pisarz jest autorem 22 renomowanych powieści, z których każda stanowi mistrzowskie studium wyrafinowanego morderstwa. Czytelnik, w zafascynowaniu tymi książkami, odkrywa, że pisarz wszystkie te zbrodnie własnoręcznie popełnił. Przyszedł więc, aby nie tylko opowiedzieć mu o swym odkryciu, również, aby go zapewnić o bezgranicznym podziwie. W odpowiedzi słyszy pochwałę swej przenikliwości, dowiaduje się jednak i o błędzie: nie przewidział, że pisarzowi potrzebne jest... nowe tworzywo literackie.
Słuchowisko oscyluje między makabrą, a filozofią. Główni wykonawcy W. Hańcza (pisarz) i E. Fidler (czytelnik) udanie akcentowali podteksty o ogólniejszym znaczeniu.
Mniej udała się Teatrowi Polskiego Radia adaptacja "Kandyda" Woltera. Zawierała inscenizację paru przygód, skondensowanych do minimum i nawiązujących stylizacją do repertuaru np. Teatrzyku "Zielonej Gęsi". Może to pokrewieństwo i odkrywcze. Zaginął jednak przy tym Wolter, zgubiły się aforyzmy i sentencje tak charakterystyczne dla XVIII-wiecznych opowieści i tak istotne dla wielkiego pisarza.
Z prawdziwą przyjemnością posłuchać można w radio, w odcinkach, "Para Tadeusza"Mickiewicza, w odtworzonej z taśmy recytacji J. Leszczyńskiego. Co niedziela - 20-minutowy fragment. Dlaczego jednak o tak różnej porze: raz o 10.30, raz o 22.40? Prosimy o wcześniejszą godzinę - ze względu przede wszystkim na młodzież.