Artykuły

Radość ciemnych paciorków

Krakowski Salon Poezji. Wiersze Cyganów i o Cyganach czytali Ewelina Przybyła, Katarzyna Zawiślak-Dolny, Tomasz Wysocki i Tadeusz Zięba. Pisze Paweł Głowacki w Dzienniku Polskim.

Andrzej Stasiuk wyznał w "Jadąc do Babadag": "Moją obsesją są Cyganie". Szuka ich, wypatruje śladów. "Błękitnych smug sosnowego dymu. I skrawków wydeptanej nagiej gliny, na której nigdy nie zdąży nic wyrosnąć, ponieważ ich żywiołem jest nieustanny ruch, dreptanie, wieczne odwiedziny, nieskończone party pod gołym niebem, opowieści z ust do ust i zaglądanie we wszystkie kąty, bo ziemia i świat są niczyje, i nikt nie ma prawa zagarnąć ich dla siebie".

Szuka tych "wszędobylskich", chce widzieć, jak "turlają się pośród spiekoty niczym ciemne paciorki rozsypanego różańca". Nie tylko on.

Aleksander Puszkin, Charles Baudelaire, Emil Zegadłowicz, Jarosław Iwaszkiewicz, Kazimierz Wierzyński, Federico Garcia Lorca, Józef Czechowicz, Ospi Mandelsztam, Guillaume Apollinaire, Jan Izydor Sztaudynger, Jerzy Ficowski, Roman Kołakowski... Ilu jeszcze? To jednak niepokojące, jak wielu poetom - a wymienieni to przecież tylko mała cząstka wszystkich - spokoju nie dawali Cyganie, plemię dzień w dzień ćwiczące się w odwiecznej człowieczej sztuce, której my lękamy się od urodzenia, w sztuce nieuchronnego znikania.

Z wierszy wymienionych liryków, z tych prób dotknięcia tajemnicy powoli stygnących popiołów ogniska i sekretu wozu malejącego na horyzoncie, a także z wierszy Cyganów samych, na czele z legendarną Bronisławą Wajs "Papuszą", Halina Jarczyk ułożyła ostatni przed wakacjami Salon Poezji, godzinę "Pieśń zostaje z nami". I tym też rozpoczęła się w sobotę XI Krakowska Noc Teatrów. Zdumienie poetów z wielu miejsc i czasów, i wersy tych, których sposób istnienia rodził zdumienie - na Scenie Miniatura Teatru Słowackiego recytowali i do melodii granych przez Jarczyk (skrzypce) i Grzegorza Palusa (akordeon) wyśpiewywali: Ewelina Przybyła, Katarzyna Zawiślak-Dolny, Tomasz Wysocki, Tadeusz Zięba.

Wszystko - słowa, nuty, głosy, gesty aktorów - toczyło się niczym te Stasiuka ciemne paciorki pośród spiekoty. Doskonale. Doskonale, gdyż lekko, czysto, a zwłaszcza - bezpretensjonalnie. Poza pretensjami do pouczania ludzkości, naprawiania ludzkości, porządkowania spraw ludzkości Ideami, Tezami, Etyką, Moralnością i resztą Duchowych Mioteł.

Inaczej mówiąc - nikt niczego od widzów nie chciał, poza uwagą dla tych kilku wierszowanych prób złowienia tajemnicy Cyganów, lekko znikających, oraz kilku wierszowanych obrazów, lepionych przez Cyganów samych, próbujących złowić tajemnicę mijanych krajobrazów, co pytane o sekrety - zawsze milczały. Właśnie w sobotę, właśnie na otwarcie Nocy Teatrów, które od lat są przecież pełnymi spiekoty fabrykami męczących Duchowych Mioteł, pełnymi spiekoty punktami naprawy, by tak rzec, mentalnego sprzętu AGD społeczeństwa nadwiślańskiego - cygańska ta godzina na Scenie Miniatura brzmiała kojąco. Przypominała o mocach dotykania, tylko dotykania. O sile niepewności, a nie mozolnie budowanych męczących wehikułów, które uparcie udają pewność.

Stara formuła uczy, że w świecie wcale nie to jest tajemnicze, jaki jest świat. Naprawdę tajemnicze jest to, że świat - jest. Nie sądzę, by Cyganie znali tę formułę. Nie musieli. Bez znajomości formuły - formułę znali do dna. Pielęgnowali więc codzienne swoje zadziwienie. "Dobrze jest wyrwać świni choć jeden włos", głosi porzekadło innych znikających, Żydów. Pielęgnowali Cyganie codzienne zdziwienie i próbowali wierszykiem bądź tańcem wyrwać światu włos, choć jeden, choć na chwilę. I tyle. Nic więcej. Nic mniej.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji