Artykuły

Szekspir po raz pierwszy na scenie białostockiej

"Wieczór Trzech Króli" - komedia w dwóch częściach Wiliama Szekspira, w przekładzie Stanisława Dygata, według inscenizacji E. Axera i w reżyserii T. Kozłowskiego na scenie Państwowego Teatru im. Aleksandra Węgierki

"Wieczór Trzech Króli" należy do jednych z najlepszych komedii Szekspira, która, jak żadna inna, świetnie i dogłębnie wyraża ducha epoki elżbietańskiej. Bo chociaż autor wspaniałego dzieła przenosi nas w romantyczny świat nieistniejącej Illirii, gdzie rządzą baśniowi książęta i księżniczki, a intryga i żart prześcigają się wzajemnie, to jednak postacie sztuki są tylko na pozór bajkowe.

Książę Orsino - to nie tylko baśniowy królewicz, lecz także zblazowany, rozkapryszony feudalny arystokrata, podobnie zresztą jak płocha księżniczka Oliwia.

Viola i Sebastian są przedstawicielami klasy mieszczańskiej, która reprezentuje na przełomie XVI i XVII wieku - w i czasach twórczości Szekspira - postępowy element w społeczeństwie angielskim.

Zakrawające na bajkę małżeństwo I Violi z Orsinem i Sebastiana z Oliwią, i czyż akurat nie kryje w sobie tendencji I feudalno-mieszczańskich mariaży, zdarzających się właśnie za panowania absolutnej Elżbiety.

A pijaczyna sir Tobiasz - czyż nie stanowi charakterystycznego typu nowej j epoki, która głosiła użycie świata i wyżycie się ludzkich namiętności. Tobiasza j namiętnością jest właśnie wino. Pływa on w owym żywiole aż do utraty przytomności.

Tak więc właściwy często dla Szekspira baśniowy wątek sztuki, to nie tylko pusta krotochwila. Tym bardziej, ze na scenie zjawia się raz po raz mądry błazen, który celnym szyderstwem ośmiesza możnych tego świata i kpi z napuszonych purytanów. Błazen - to centralna postać sztuki. Jego filozofia bierze swe źródło z mądrości prostego ludu, z którego również i on sam się wywodzi.

Dawne inscenizacje "Wieczoru Trzech Króli" szły w kierunku wyprania sztuki Szekspira z głębokich prawd społecznych i wzniosłych myśli ludzkich. Widowisku nadawano charakter wyłącznie baśniowy. Wspaniała wystawa, stroje i dekoracje, bez umiarowa groteskowość postaci - słowem: wielka maskarada.

Inscenizacja Erwina Axera poszła całkiem w innym kierunku. Wydobyć ze sztuki wszystkie realistyczne przesłanki - oto słuszny zamiar inscenizatora. Dlatego też na pierwszym planie stanął u Axera prawdziwy człowiek i tekst. Skąpe dekoracje noszą pewne cechy umowności szekspirowskiej. Konstrukcja sceniczna rozwiązana jest doskonale przy pomocy wewnętrznej kotary, pozwalającej płynnie toczyć się całej akcji.

Reżyseria Tadeusza Kozłowskiego pozostała wierna intencjom inscenizacyjnym Axera. Postacie sceniczne żyją tu naprawdę, trudnemu zaś tekstowi nie uchybiono w niczym. Całość przedstawienia daleka jest wprawdzie od doskonałości, ale zważywszy trudności związane z aktorską obsadą sztuki, trzeba powiedzieć, że zarówno reżyser, jak i aktorzy wywiązali się w przeważającej części zadowalająco ze swych zadań.

Z ról kobiecych wybiła się na czoło Dworzyńska. Jej Maria po mistrzowsku wodziła za nos całą kompanię pijaków i żartownisiów, snując jednocześnie misterną intrygę, ofiarą której pada Malvolio.

Kopczyńska, jako młodziutka księżniczka Olivia, użyła całego swego bogatego talentu, by sprostać trudnej roli. Nie jej to jednak już wina, ze stworzyła raczej surową monarchinię niż rozkapryszone a rozkoszne dziewczę?

Trudne tez miała zadanie Szumowiczówna jako Viola w przebraniu Sebastiana. Zagrała swą rolę z niewymuszonym wdziękiem i szczerością. Szczególnie dobrze wypadła w scenach lirycznych .

Z awanturniczej i intryganckiej trójki najlepiej popisał się Mak, jako Fabian. Zagrał szczerze, prosto i inteligentnie. Wł. Szypulski, mimo iż jak łatwo można zauważyć, wkłada w swą rolę dużo pracy i serca, to jednak daleki jest od właściwie zrozumianego Tobiasza Czkawki. Szasta się po scenie od kulisy do kulisy, wywołując śmiech dzięki komizmowi sytuacyjnemu, a nie dzisiejszemu prawidłowo podanemu tekstowi. W sztuce klasycznej razi też jego kresowy akcent. Brak mu lekkości komediowej gry.

Zapatrzony w dyrektora (co zresztą tym razem wynika z roli) Czerniawski pomaga Szypulskiemu w tych scenicznych swawolach, jako Andrzej Chudogęba. Dobry w typie mógł się zdobyć na ciekawszą i wnikliwszą interpretację postaci, tym bardziej, ze o swych możliwościach aktorskich przekonał nas w poprzedniej sztuce.

Centralna postać sztuki, błazen w obsadzie Kiebicza, dość sugestywnie oddziaływała na widza. Mądrość filozofa umiał Kiebicz połączyć z błazeńska. profesją, jaka przypadła mu w udziale na dworach możnych panów. Strój błazna nie przeszkadza myśleć poważnie.

Księcia Orsino gra młody i zdolny Barburski. Miał za mało w sobie pańskości właściwej każdemu władcy feudałowi.

Bardzo dobry typ stworzył Laskowski jako Antonio. Doskonała przy tym charakteryzacja umiejętnie podkreślała szlachetność uczuć tego rzekomego zbója morskiego.

Zadowalająco wypadł tez Grolczewski w roli pyszałkowatego Malvolia. W niektórych momentach, jak na przykład w scenie zjawienia się przed Olivią, w zółtych podwiązkach lub w scenie drwin błazna z mnisich egzorcyzmów był wręcz doskonały.

Sebastian - Kozłowskiego miał wiele w sobie szlachetności i prostoty.

Z epizodycznych ról dobrze wywiązali się Owron (kapitan) i Ditrich (ksiądz); słabiej - Szumowicz i Dawczyk.

Dekoracje Ottona Axera - sugestywne, kostiumy - wspaniale.

Przedstawienie warte ze wszech miar obejrzenia, tym bardziej, ze "Wieczór Trzech Króli" jest pierwszą sztuką szekspirowską wystawianą w dziejach naszego miasta- I za tę śmiałą, jakże słuszną^ próbę należy się białostockiemu teatrowi pełne uznanie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji