Artykuły

"Replika" - komu?

Przed wejściem, dość rzadko dziś spotykany w profesjonalnych teatrach, widok czekających na bilet. Foyer w wystroju marmurowych płyt i strojnych lampionów. Wyżej, pierwszy akcent scenograficzny: wzdłuż balustrady ze szlachetnego kamienia drabina. Na szczeblach podwieszone stare, zniszczone buty. Między biegami schodów inna drabina. Tu buty zwrócone czubkami w dół, do wyjścia. Potem dwa piętra w górę do hali. Przypomina targowisko lub obiekt sportowy ubogiego klubu prowincjonalnego. W progu zastawka w kształcie dziurki od klucza. O identycznym wykroju jak tekturowe popiersie tarcz strzelniczych stanowiących powielany element scenograficzny wnętrza. Jeszcze tylko kupa starych butów do przebycia, i oto jesteśmy w przybytku sztuki, a właściwie w malarni Teatru Studio w Warszawie, przemienionej na czas inscenizacji w wielki śmietnik, rekwizytornię okrucieństwa i przeciwieństw cywilizacji.

Podłożem gnijącego wysypiska brudów współczesności jest pokaźna warstwa torfu, dość pieczołowicie grabiona przez obsługę techniczną. Widowisko "Replika" Józefa Szajny okrela si jako awangardowe. W kraju wystawione zostao po raz drugi mimo kilku lat istnienia. Prapremiera krajowa odbya si w Warszawie w padzierniku 1973 roku. Wczeniej "Replika" wystawiana bya na festiwalu w Edynburgu (1972) oraz na IX wiatowym Festiwalu Teatralnym w Nancy (1973).

Widowisko to, jak na teatr zawodowy, jest niewątpliwie awangardowe. Podkreślam, zawodowy, gdyż z bardziej niekonwencjonalną sztuką spotykamy się często w teatrze amatorskim. Wrocławski Festiwal Teatru Otwartego daje nam każdego roku szeroki przegląd "nowego".

W "Replice", przy formie awangardowej, treść pozostaje stara. Co jest treścią utworu? Szajna odpowiada: "O czym?... O agonii naszego świata i naszym wielkim optymizmie. Szachujemy, paraliżujemy bez kokieterii. Z elementów naturalistycznych 'Sztuki Konkretu' budujemy zamysł abstrakcyjny, bunt przeciw bezsensowi życia i niepotrzebnej śmierci".

Pomimo, że nie treść jest dominantą "Repliki", można odróżnić dwie warstwy stanowiące o zawartości problemowej utworu. Pierwsza, profetyczna, zgodna z samookreśleniem autora, jest niestety, nieczytelna i stłumiona przez drugą, którą w sobie zawiera. Ta druga, retrospektywna, to treść obozów śmierci, wynik faszystowskiej ideologii, bliska historia katastrofy, brzemienne skutki przemocy i upodlenia.

Przyjęta przez Szajnę koncepcja zła denerwuje. Denerwuje dlatego, że jest kwintesencją zła. W ogólnym rozumieniu "agonii świata" jest również miejsce i na dobro. Te dwa pojęcia: dobra i zła, bez względu na ich definicje, tworzą całość. W "Replice" dobra nie ma. Jest, owszem, "ludzki" odruch ekshumacji trupów przez trupy. Jednak w tym związku zaciera się świadomość co jest żywe - co umarłe, co dobre - a co złe. Wykluczenie dobra ustawia więc obraz Szajny jako paralelę obozów koncentracyjnych, najlepiej wykształconego gniazda nieludzkich cierpień i męczeństwa.

Taki odbiór treści uzyskuje Szajna przez nadsugestywną oprawę scenograficzną. Teatr awangardowy, czy jak kto woli, otwarty, pozostanie teatrem pod warunkiem, że wprowadzając nowe pierwiastki w poszczególne elementy składające się na teatr, nie zakłóci wzajemnych związkowy jakie elementy te winny ze sobą łączyć, tworząc jednolitą całość.

"Replika" jest teatralnie denerwująca. W publicznej kreacji, z którą spotykamy się w przypadku "Repliki", w próbie generalnej elementów sztuki teatralnej, relacja treść - forma i należyte punktowanie tych składowych pozostają ważne.

Szajna, rozbudowując scenografię, zubaża jednocześnie element aktorski, wtapiając wykonawców w tło plastyczne. Podkreśla tym samym jeszcze bardziej i tak już wygórowany efekt malarski kompozycji. Po cóż więc przenosi materiał do "teatralnej" sali, miast zatrzymać go w Galerii Sztuki, tak jak to zrobił z "Repliką I", wystawiając ją w Muzeum Sztuki w Goeteborgu w roku 1869. Powie ktoś, Szajna tworzy teatr plastyczny. A może raczej happening?

Zawężenie treści "Repliki" przez odniesienie jej do niedawnej przeszłości jednego narodu, przywodzenie na pamięć koszmaru obozów zagłady, dymiących śmietnisk, palonych istnień ludzkich w obozowych krematoriach, jest prawidłową reakcją na obrazy, etiudy plastyczno-aktorskie przesuwające się przed oczami widowni. Taki odbiór jest równoznaczny z odebraniem "Replice" jej uniwersalności i powoduje uczucie niepełności wrażeń.

Wstrząsające obrazy współczesności, obłęd wojny wietnamskiej, okropności Gwinei Bissau, większe i mniejsze tragedie są na tyle sprawnie rejestrowane przez TV, film i prasę i przekazywane naszej wyobraźni, że posiadamy ich wystarczająco jasny obraz.

Nie żądam od Szajny i od "Repliki" reporterskiej dokładności. Pokazywanie niby-okaleczonych półciał, teatralnie zniekształconych masek nie wytrzymuje próby porównania z rzeczywistym obrazem potworności, jakiego dostarcza nam choćby wizyta w Oświęcimiu. Patrząc jednak za "Replikę," odnosi się wrażenie reportażu, ale reportażu nieprawdziwego, celowo przetransformowanego, reportażu o innym stosunku do historii niż ten ustalony tradycją świętego mitu o męczeństwie.

Groteskowe marionety Brzemiennej czy Dziecka nie tworzą płaszczyzny odniesienia do rzeczywistego udziału w budowaniu emocji, tworzeniu uczuciowego odbioru. Zachwianie teatralnych proporcji, formalne usamodzielnienie scenografii to tendencje teatru Szajnowskiego ukazywane nie tylko w "Replice"

Zniekształcenie plastyczne treści, deformacja znaczeniowa "Repliki", czyni z niej autoreplikę. Odejście od rzeczywistych wspomnień do urojeń, wizyjnych przeinaczeń ma zatrzeć lub przekształcić wspomnienia prawdziwe. Taka deformacja ma swe źródło w biografii twórcy. Szajna, jako były więzień Oświęcimia, ma niezaprzeczalnie w pamięci rzetelny obraz męczeństwa pokoleń. Ograniczający obsesyjnie twórcę obraz masowej zagłady, nieustępliwie wracający ciąg wspomnień, tłumaczy wypaczone w kierunku makabreski odtworzenie koszmaru w "Replice".

A właśnie, wydaje się, chęć zlikwidowania w sobie wspomnień spowodowała, że taką formę wybiera Szajna, świadomy tego, że może być pomówiony, (nie on zresztą jeden), o "szarganie witoci", zreszt witoci osobistej, do której ma prawo.

Widowisko "Replika", w pierwotnej swej postaci było stricte plastyczne, bez udziału aktora, i jako takie było dziełem jednorazowym i jednoznacznym. Uteatralnienie, wprowadzenie aktorów i elementów muzycznych, stworzenie atmosfery teatru do zaoenia nieteatralnego, wymagao zmiany zaoenia, poddania go teatralnej obróbce. Te dwa elementy: pierwotna scenografia i wtórne dorobienie do niej treci, s do rozbiene w efekcie finalnym, który mona odebra jako refleksj historyczn wprost.

Sam autor w końcowej scenie, na rozwinięty przez aktorów długi rulon zdjęć pomordowanych, kładzie złotą ramę bez obrazu, na której dobywa infantylne dźwięki z dziecinnej zabawki. Wydaje się, że Szajna celowo oddzielił obraz koszmaru od ramy, zostawiając sobie tylko złotą oprawę. Deklaruje tym chęć uwolnienia się od balastu przeżyć, zastępując je w ciągu 50-ciu minut trwania spektaklu świadomym plastyczno-teatralnym zniekształceniem. Czy tę postawę ma symbolizować wprawienie przez Szajnę w ruch metaforycznego bąka na koniec przedstawienia? Na to pytanie sam twórca, na pospektaklowej dyskusji, nie dał odpowiedzi.

Aktorzy odtwarzali zadany temat mając wiele swobody interpretacyjnej. Nic więc dziwnego, że na spotkaniu z twórcami, będącym niejako programowo trzecią częścią widowiska, Irena Jun stwierdziła, że praca w tego typu teatrze daje jej wiele satysfakcji, mimo że konwencja nie zezwalała na użycie słowa (nie licząc pojedynczych) "pomóż", "patrz" czy "oko".

"Aktor staje się sam sobie reżyserem, kreuje coś, co wyklucza profesjonalizm zawodu i konwencjonalną formą teatru..." czytamy w programie "Repliki". Nie mniej, fakt przytłoczenia, wtłoczenia niemal aktorów w ogrom plastyki, monotonnej zresztą, i sugestywne granie pod nią, stanowił o tym, że dla aktorów widownią stała się reszta kukieł i marionet, kontrowersyjna imitacja trupów, a nie widownia właściwa.

Wyszedłem z "Repliki" skłonny negować kanon o tworzeniu i istnieniu dzieła teatralnego z udziałem dwóch stron: sceny i widowni. Dlatego też na następne "Repliki" chętniej wybrałbym się w charakterze aktora a nie widza.

Dodatek do widowiska w postaci blisko półgodzinnego solo perkusyjnego Władysława Jagiełły wynagrodził aż nadto skąpe dawkowanie elementów muzycznych w części pierwszej przedstawienia. Tylko, pytam, po co?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji