Artykuły

Rodzinne namiętności

"Nad Złotym Stawem" w reż. Zbigniewa Zapasiewicza w Teatrze TV. Zapowiada Tele Tydzień.

Starzejących się rodziców odwiedza córka z narzeczonym i jego małym synem. Pomiędzy trzema pokoleniami rodzą się konflikty. Dzięki nim każdy dowiaduje się czegoś zaskakującego o... sobie.

Gdy początkujący dramatopisarz, Ernest Thompson, szedł na spotkanie z wydawcą, któremu miał pokazać maszynopis "Nad Złotym Stawem", był pełen obaw. Czy opowieść, której głównymi bohaterami są staruszkowie, może kogoś zainteresować? "W modzie była młodość, sprawność fizyczna, dążenie do sukcesu, a ja opowiadałem o problemach starości" - powie po latach.

Ani on, ani jego wydawca nie przypuszczali, że debiutancka sztuka "Nad Złotym Stawem" zrobi taką karierę na świecie. Została przełożona na 25 języków i wystawiona w ponad dwustu teatrach.

Co jest jej siłą? Krytycy są zgodni: dobrze napisane dialogi, ale przede wszystkim: aktorstwo. Najtrudniejsza rola, zrzędliwego Normana Thayera, który nie może się pogodzić z własną starością, przypadła Zbigniewowi Zapasiewiczowi. Zagrał ją koncertowo. Udało mu się pokazać mozolną przemianę wewnętrzną bohatera, którą przyspiesza wizyta córki (Olga Sawicka). Mirosława Dubrawska jako pogodna Ethel, troskliwa żona Normana, też pokazała klasę. I dla tej pary warto ten spektakl zobaczyć.

Zbigniew Zapasiewicz miał też trudne zadanie jako reżyser. Musiał się zmierzyć ze słynną adaptacją filmową Marka Rydella, z Katharine Hepburn i Henrym Fondą w rolach głównych. Czy wyszedł z niego obronną ręką?

Przekonajmy się sami.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji