Artykuły

Społeczeństwo na scenie

Górnicka studiowała śpiew na Warszawskim Uniwersytecie Muzycznym im. Fryderyka Chopina oraz reżyserię w Warszawie i Krakowie. Ta kombinacja leży u podstaw jej koncepcji chóru, który powstał jako forma muzyczna, a nie jako szczególna odmiana teatru słowa - o teatrze chóralnym reżyserki Marty Górnickiej pisze Thomas Irmer w Theater der Zeit.

W niemieckim teatrze prace Einara Schleefa zapoczątkowały poniekąd okres ponownego odkrycia chóru, natomiast w Polsce długo nie było porównywalnego zjawiska. Chór wciąż był powiązany z katolicką kulturą obecną na co dzień, zarezerwowany na wesela i pogrzeby, a na stadionach piłkarskich formowały się chóry mężczyzn zupełnie innego rodzaju. W teatrze chór nie odgrywał prawie żadnej roli nawet, gdy był częścią dzieła, jak chociażby w tragediach antycznych. Ponowne odkrycie chóru w polskim teatrze współczesnym, zbadanie jego funkcji i określenie jej na nowo wciąż pozostawało wielkim zadaniem do wykonania.

W 2009 r. Marta Górnicka rozpoczęła systematyczną pracę nad swoimi własnymi spektaklami teatru chóralnego. Górnicka studiowała śpiew na Warszawskim Uniwersytecie Muzycznym im. Fryderyka Chopina oraz reżyserię w Warszawie i Krakowie. Ta kombinacja leży u podstaw jej koncepcji chóru, który powstał jako forma muzyczna, a nie jako szczególna odmiana teatru słowa. Co ciekawe, chór zaczął powstawać nie w teatrze, ale w narodowym Instytucie Teatralnym w Warszawie. Instytut Teatralny to połączenie centrum dokumentacyjnego, wydawnictwa, forum naukowego i miejsca odbywania się wydarzeń, a także producent pierwszego dużego spektaklu Górnickiej, który początkowo został pokazany w siedzibie Instytutu znajdującego się w parku na Ujazdowie i noszącego imię Zbigniewa Raszewskiego.

Gdy w czerwcu 2010 r. pojawił się Chór Kobiet, w polskim teatrze wzbudziło to sensację. Dwadzieścia pięć kobiet w różnym wieku i o bardzo różnym wyglądzie (noszących zwyczajne ubrania i niewyglądających na aktorki) chórem mówi o przepisach kulinarnych, by potem przejść do Michela Foucaulta i Simone de Beauvoir, a następnie umieścić pojęcie z "Antygony" w centrum całego spektaklu - metoikia oznacza wolną, ale obcą kobietę w polis, przypominając jednocześnie, że chór antyczny dostępny był jedynie dla mężczyzn. Spektakl "TU MÓWI CHÓR" (2010) zaopatrzył Chór Kobiet w feministyczne odniesienia do dalekiej przeszłości i do współczesności, celem była jednak bezpośrednia teraźniejszość kobiet, które często wypychane są poza główny front życia - zwłaszcza w kontekście roli kobiet w Polsce. Praca nad aktem mowy już przy tym spektaklu, podobnie jak w kolejnych inscenizacjach Górnickiej, miała na celu dotarcie do ekstremów takich jak szept, oddychanie, charczenie, zamilknięcie. Towarzyszyła temu wyrafinowana choreografia złożona ze zmiennych formacji, która dopuszczała indywidualność chórzystek, a często nawet ją eksponowała - dopóki te nie opadły w bezruchu na podłogę, co miało miejsce w niektórych momentach. Jednak najbardziej intensywny odbiór spektaklu - a także jego głębokie zrozumienie - gwarantowało zajęcie miejsca bezpośrednio za Martą Górnicką albo obok niej. Jako cieleśnie obecna i aktywna dyrygentka chóru stoi pomiędzy publicznością, ma przed sobą partyturę mówioną na kartkach z oślimi uszami, zaczynającymi się już zwijać, i niejako kieruje publiczność w stronę swojego chóru - lub też przyciąga go do siebie. Za sprawą Chóru Kobiet chór został w polskim teatrze wynaleziony na nowo i zyskał wielkie oddziaływanie. Górnicka powiedziała później, że "reanimowała zwłoki", a Instytut Teatralny wysłał jej dzieło w świat. Doświadczenia były bardzo różne, od entuzjastycznego przyjęcia zagranicznych występów gościnnych po sprzeciw, czasami ostry, w samej Polsce.

W kolejnej pracy, "MAGNIFCIAT" (2011), kolaż tekstów był jeszcze bardziej skoncentrowany na przedstawieniu kobiecości, która w katolickiej kulturze rozdarta jest pomiędzy kultem maryjnym a nowoczesnym wizerunkiem kobiety, i znów pojawiły się odniesienia do antyku, tym razem do Agawy z "Bachantek" Eurypidesa jako przerażającego odpowiednika chrześcijańskiej Maryi. Przy spektaklu "REQUIEMASZYNA" (2013) do chóru dołączyli także mężczyźni, a tematyka poszerzyła się o zmęczenie współczesnego człowieka w stechnologizowanym świecie. Ważnym źródłem tekstu libretta były utwory polskiego poety Władysława Broniewskiego (1897-1962), który w swojej twórczości łączył patos romantyzmu z eksperymentami awangardy i urywkami z języka potocznego - Górnicka od początku także robiła to w swoich tekstowych kolażach. Broniewski, który futurystycznym językiem pisał "Jesteśmy robotnikami - robotami słowa", wyznacza jednak nowy ton, który nadaje chóralnej mowie sztuczności. Dało to Górnickiej możliwość głosowego zniekształcenia, wykorzystanego przez nią w jej dalszej pracy nad teatrem chóralnym. Choreografka Anna Godowska - od czasu spektaklu "TU MÓWI CHÓR" kongenialna partnerka Górnickiej - stworzyła na tej podstawie jeszcze bardziej szorstkie formy.

Porównania z pracami Einara Schleefa, już wcześniej dokonywane przez niemieckich krytyków, nasuwają się same. Dla Górnickiej jednak koncepcja chóru Schleefa, z którą miała do czynienia podczas studiów, była "muzycznie zbyt jednowymiarowa". Ważna była dla niej nie głęboka struktura sceniczna spektakli, którą Schleef zinterpretował na nowo za pomocą chórów, ale przede wszystkim chór jako twór społeczny. Chciała opowiedzieć o konfliktach w obrębie tej struktury i pokazać zupełnie niedostrzegalne już w rzeczywistości kolektywy jako zbiory złożone z jednostek. Dotyczy to nie tylko polskiej rzeczywistości, choć to właśnie w niej powstała ta praca, zawierająca specyficzną, a jednocześnie uniwersalną treść. Jej chóry, w których pojawiają się czasami także duety, tercety oraz występy solo, walczą o to, by powstała wspólnota - to realizm formy teatru chóralnego.

Tworząc spektakl "M(OTHER) COURAGE" (2015), Górnicka po raz pierwszy pracowała w niemieckim teatrze miejskim - Staatstheater Braunschweig - dyrygując chórem złożonym z sześciu aktorów, studentów aktorstwa i wybranych w castingu amatorów, co jest oczywiście odmianą popularnej dziś "sceny obywateli" (Bürgerbühne), a więc teatru z udziałem amatorów. W libretcie znalazły się motywy z dramatu Bertolta Brechta "Matka Courage i jej dzieci" o pozornie neutralnym uwikłaniu w wojnę, jednak przede wszystkim przedstawione zostały sprzeczne ze sobą wypowiedzi padające w tak zwanej debacie o uchodźcach. Reżyserka chóru, posługując się metodą opartą o długie próby i rozmowy z różnymi osobami oraz używając wszystkich środków swojego teatru i skonstruowanego przez siebie tekstu, stworzyła dzieło na miarę naszych czasów - chór, występujący na czarnej, połyskliwej podłodze, pojawił się jako teatralno-muzyczny akt mowy w wewnętrznie sprzecznej wspólnocie. Walczyła ona nie o to, by powstać, ale o to, by przetrwać.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji