Warszawa. Rozpoczęły się zwolnienia grupowe w WOK
W czwartek rano zaczęły się zwolnienia grupowe w Warszawskiej Operze Kameralnej. Związkom zawodowym nie udało się ich powstrzymać. Pierwsi dostali wypowiedzenie dyrygenci.
W środę wieczorem lista z harmonogramem zwolnień zawisła zarówno w gmachu przy Al. Solidarności, w którym działa Warszawska Opera Kameralna, jak i w jej biurach przy ul. Nowogrodzkiej. Zwolnienia zaczęły się w czwartek o godz. 10. Pierwsza tura miała się skończyć o 14, druga - zacząć się o 18 i zakończyć o 22. I tak codziennie aż do 25 kwietnia.
Wśród pierwszych zwolnionych znaleźli się dyrygenci: wybitny klawesynista Władysław Kłosiewicz, który dyrygował orkiestrą instrumentów dawnych MACV, i Ruben Silva, wcześniej dyrektor artystyczny WOK. Nie odebrali wypowiedzeń, podobnie jak znakomita sopranistka Olga Pasiecznik, która obecnie przebywa poza Warszawą na koncertach.
Wśród zwolnionych są także muzycy orkiestry Sinfonietta WOK, która ma ulec likwidacji. We wtorek wypowiedzenia mają odebrać członkowie tej orkiestry i większość solistów WOK. - Wszystko to brzmi surrealistycznie. Polską kulturą rządzą ludzie, do których nie docierają żadne argumenty, ani artystyczne, ani ekonomiczne, ani nasz dorobek i dobre imię, ani apele autorytetów w naszej obronie - mówi Władysław Kłosiewicz.
Wypowiedzenia wręcza Danuta Bodzek, z-ca dyrektora ds. finansowych i rozwoju. Pracowała w Najwyższej Izbie Kontroli, była członkiem zarządu spółki PKP Przewozy Regionalne, z ramienia PSL kandydowała w 2010 r. na prezydenta Warszawy.
Pracę straci 149 osób
Pracę ma stracić 149 osób spośród 255 zatrudnionych: 55 solistów śpiewaków, 73 muzyków Sinfonietty WOK, sześciu dyrygentów, 15 pracowników administracji (choć udział kosztów wynagrodzeń artystycznych w kwocie 16-milionowej dotacji dla teatru to niespełna 32 proc.). Osoby zatrudnione dłużej niż osiem lat na etacie dostaną trzymiesięczną odprawę. Jednak zarobki w WOK nie były wysokie - przeciętna pensja muzyka wynosiła 2 700 złotych brutto.
Śpiewacy na wypowiedzeniu będą zobowiązani do udziału w letnim Festiwalu Mozartowskim, ale tylko niektórzy. O tym, kogo wpuścić na scenę, a kogo nie, już teraz decyduje Jacek Laszczkowski, tenor, który przez cztery lata był solistą WOK, a obecnie jest nieformalnym doradcą artystycznym p.o. dyrektora Opery Kameralnej Alicji Węgorzewskiej. Mimo że nie jest zatrudniony w teatrze na umowę o pracę i nie piastuje oficjalnie żadnego stanowiska, podejmuje kluczowe decyzje dotyczące obsad i polityki artystycznej. W wywiadzie udzielonym niedawno portalowi wPolityce.pl krytycznie wypowiedział się na temat umiejętności wokalnych dawnych kolegów.
Gliński chciał pomóc
Procedura zwolnień opóźniła się o dwa dni - miała ruszyć tuż po świętach. Związki zawodowe Warszawskiej Opery Kameralnej, w tym NSZZ "Solidarność", nie odebrały regulaminu zwolnień, co na krótko opóźniło wręczanie wypowiedzeń.
Jeszcze przed świętami związkowcy zorganizowali ostatnią pikietę pod Pałacem Prezydenckim. Podczas protestu odczytano list, jaki do marszałka województwa mazowieckiego Adama Struzika skierował wicepremier oraz minister kultury i dziedzictwa narodowego Piotr Gliński. Minister napisał m.in., że zaplanowane zwolnienia grupowe "w sposób oczywisty spowodują, że WOK nie będzie w stanie utrzymać swego repertuaru ani pozycji krajowej i międzynarodowej".
Struzik popiera zwolnienia
Mimo rozmów z marszałkiem województwa mazowieckiego Adamem Struzikiem, któremu podlega WOK, Glińskiemu nie udało się zapobiec zwolnieniom. I to pomimo deklaracji o chęci współprowadzenia instytucji w wysokości jednej czwartej jej budżetu i zarezerwowanych na ten cel 4 milionów złotych.
Do marszałka Struzika wpłynął też list otwarty z apelem o powstrzymanie zwolnień, pod którym podpisali się m.in. dyrygent Jerzy Maksymiuk, dyrektor artystyczny Filharmonii Narodowej Jacek Kaspszyk, prezes Związku Artystów Scen Polskich Olgierd Łukaszewicz i prezes Związku Kompozytorów Polskich Mieczysław Kominek.
Marszałek Struzik deklaruje pełne poparcie dla działań dyrekcji Warszawskiej Opery Kameralnej.
