Kubuś musiał przyspieszyć
- Przygotowujemy komedię, ale jeśli publiczność liczy, że wzbudzimy salwy pustego śmiechu, ślizgając się po scenie na skórce od banana, to się rozczaruje - uprzedzał reżyser spektaklu Tomasz Piasecki, jednocześnie autor adaptacji i odtwórca głównej postaci - Kubusia Fatalisty. Ta potrójna rola nie przytłoczyła go, sprostał wyzwaniu.
Spektakl wymagał od widza szczególnego skupienia, uważnego podążania za kolejnymi opowieściami i anegdotami, by móc się nimi bawić. Piasecki podjął się bowiem niełatwego zadania zrobienia teatru z dobrej wprawdzie literatury, ale polegającej głównie na wymianie myśli, co nie jest zbyt sceniczne.
Adaptacja ujmuje całą historię Kubusia Fatalisty. Wyselekcjonowane zostały anegdoty i humorystyczne historie, którym trudno odmówić aktualności. Przypominają na przykład, że ludzie niezmiennie lubią intrygować i mścić się, a małżeństwa mają problemy.
Spektakl nie odtwarza perypetii, raczej oddaje ludyczną filozofię tytułowego bohatera. - Wszystko zapisane jest na górze, na "wielkim zwoju" - mówi Kubuś. Skoro nie unikniemy przeznaczenia, to niekoniecznie jest nam pisane to najgorsze. Fatalizm może więc być optymistyczny...
Oszczędna, ale funkcjonalna scenografia budowana jest na oczach widzów. Dużą scenę grudziądzką udało się krakowianom zagospodarować, grają w różnych miejscach, ze schodami włącznie. Muzyka duńskiego kompozytora Knudage Rilsagera rozlega się z rzadka i jest niezauważalna.
Centrum Kultury Teatr w Grudziądzu, Teatr Dialog w Krakowie. "Kubuś Fatalista" według Denisa Diderota. Adaptacja i reżyseria Tomasz Piasecki. Premiera - 4 marca 2000 r.