Artykuły

W Sali Prób Teatru Dramatycznego...

W Sali Prób Teatru Dramatycznego także lżejszy repertuar. Ewa Żukowska i Zbigniew Zapasiewicz prezentują "33 OMDLENIA" na podstawie pięciu mi­niatur scenicznych Antoniego Czechowa w opraco­waniu i reżyserii Tadeusza Pawłowicza. Co prawda obok tych dwojga aktorów grają tutaj i inni, ale osobo­wości Żukowskiej i Zapasiewicza zdominowały ten spektakl. I nie sposób w tym miejscu nie odwołać się do przypomnienia. Kilkanaście lat temu w bardzo po­dobnym spektaklu (skomponowanym także z jed­noaktówek Czechowa) zrealizowanym w Teatrze Tele­wizji w roli Łomowa i Chirina oglądaliśmy Tadeusza Fijewskiego, któremu partnerowała Jadwiga Barań­ska. Interesujące jest porównanie zwłaszcza aktors­twa Fijewskiego i Zapasiewicza. Jakże odmienny styl, sposób interpretacji, jakże odmienne osobowości ar­tystyczne. Ale dostrzec tu można nie tylko różnice, doszukać się można także wielu cech wspólnych. Gra Fijewskiego była bardzo ekspresyjna, ociera­jąca się chwilami o parodię. Jego postaci były impul­sywne, niesłychanie pobudliwe, łatwo popadające w histerię i amok, a temu wszystkiemu towarzyszył spaz­matyczny dyszkant w chwilach największego podnie­cenia, sugestywna mimika twarzy, którą raz po raz wykrzywiał jakiś nerwowy grymas, tik. Zewnętrzna komediowość Fijewskiego połączona była z siłą we­wnętrznego przeżycia, co przydawało kreowanym przez niego postaciom rysów tragikomicznych, mo­mentami wręcz groteskowych. Zapasiewicz jest podobno aktorem "zimnym", inte­lektualnym, kreowani przez niego bohaterowie filmowi bądź teatralni zazwyczaj nie ulegają emocjom, są powściągliwi w ich ujawnianiu, opanowani. Jednak w "33 omdleniach" nastąpiła metamorfoza - korzystając z siły sugestii jaką daje charakteryzacja oraz poprzez nieprawdopodobną zmianę timbru głosu zdołał Zapa­siewicz zatrzeć własną osobowość. Dało mu to swo­bodę w doborze środków interpretacji postaci, która nie była odpierana w kontekście poprzednich wcieleń aktora. Ewa Żukowska dostraja się do tego wysokiego po­ziomu, co w efekcie daje wspólną kreację sceniczną. Różnorodność typów ludzkich, barwna mozaika cha­rakterów, wdzięk i humor, czasem dość cierpki, sarka­styczny. Życie pokazane z kpiarskim zmrużeniem oka.

Jednak w tym dobrze zrealizowanym spektaklu jest kilka zupełnie niepotrzebnych elementów, jak ów ba­nalny prolog o istocie teatru, czy popisy gitarowe Jana Jangi Tomaszewskiego. Żeby to były parafrazy rosyjskich romansów, ale gdzie tam, jakieś próby po­łączenia flamenco z muzyką popularną. A przecież piękno, to właściwa miara. Trochę jej zabrakło.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji