Artykuły

O wyższości śmiechu nad łzami

Pochwałę życia i rozkoszy czerpanych z używania napojów alkoholowych słowami mistrza Franciszka Rabelais'go wygłosili wykonawcy "Opowieści gargantuicznych", spektaklu przygotowanego wspólnie przez Teatr Ludowy i Stowarzyszenie Mandala. Premiera przedstawienia w reżyserii Katarzyny Deszcz odbyła się ostatnio na nowej plenerowej scenie Krakowa w ogródku przy ul. Kanoniczej T.

Zręcznej adaptacji fragmentów XVI-wiecznej powieści "Gargantua i Pantagruel" dokonał Andrzej Sadowski, który także imponował donośnym głosem i swadą, jako jeden z narratorów scenicznej historii. Żwawość, tężyzna i jurny dowcip bohaterów komponowały się z lnianymi kostiumami i zgrzebną scenografią Anny Sekuły. Proste podesty, drewniane ławy, beczki i wykorzystane jako element scenografii autentyczne drzewo, przypominały ulubioną scenerię zdobywającego coraz większą popularność etnograficznego nurtu w teatrze. Twórcy spektaklu pragnęli w ten sposób zrekonstruować ludyczną atmosferę teatru jarmarcznego czasów Rabelais'go. Przywołanie owego klimatu w dużej mierze stało się możliwe dzięki stylizowanej, nastrojowej muzyce Jacka Ostaszewskiego, granej przez Zespół Muzyki Dawnej Camerata Cracovia.

Przedstawienie oparte na gagach, słownych i sytuacyjnych dowcipach oraz śpiewie wymagało od aktorów niemałej kondycji. Tym bardziej, że - wzorem dawnych komediantów grając po kilka ról - musieli wykazać się nie tylko uzdolnieniami komicznymi i wokalnymi (renesansowy śpiew na głosy!), ale także pewnymi zdolnościami akrobatycznymi. Może niezbyt wyrafinowany, ale szczery śmiech wywołała scena podżegania do wojny pomysłowo wykorzystująca trzyosobowe płaszcze oraz - wprawdzie mało wyszukany, lecz skuteczny - chwyt seplenienia. W pamięć widzów musiał zapaść popisowy, efektownie przeprowadzony intelektualny pojedynek na... gesty. Po jego obejrzeniu dla wielu jasne stało się źródło inspiracji Gombrowicza piszącego scenę walki na miny między Syfonem a Miętusem w "Ferdydurke". W drugiej, podróżniczej części premierowego spektaklu początkowo bardzo dynamiczne tempo trochę opadło. Pojawiły się dłużyzny świadczące chyba o braku dobrego pomysłu na ożywienie fantastycznych opowieści.

Przedstawieniu przygotowanemu z okazji 500. rocznicy urodzin Franciszka Rabelais'go największy ponurak nie może jednak odmówić bezpretensjonalności, sprawności warsztatowej i lekkości w głoszeniu optymistycznej filozofii autora: Lepiej śmiechem jest pisać niż łzami / Śmiech to szczere królestwo człowieka. Żyjcie w weselu!

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji