Śpiewacy ratują reżysera
"Nabucco" w reż. Olgi Iwanowej w Operze na Zamku w Szczecinie. Recenzja Macieja Deuara w Kurierze Szczecinskim.
BARBARA Kubiak i Mikołaj Zalasiński byli niewątpliwie bohaterami piątkowej premiery "Nabucca" Giuseppe Verdiego na dziedzińcu Zamku Książąt Pomorskich. Oboje okazali się śpiewakami typowo verdiowskimi. Jednakże sam spektakl przypominał bardziej happening z muzyką niż oryginalną i przemyślaną wizję reżyserską.
Banalne organizowanie przestrzeni dziedzińca (grupy chóralne w różnych miejscach), odkryte to znów zakryte czarnymi pasami flagi Izraela, które miały zapewne symbolizować wygnanie i powrót narodu żydowskiego, filmik z demonstracji palestyńskiej puszczony na koniec spektaklu, dwie klatki ustawione przy scenie, w których przez chwilę miotają się chórzyści... Zestaw tych pomysłów nie ułożył się choćby w jeden dobrze i klarownie wybrzmiewający sens. Olga Iwanowa stworzyła spektakl, który nie posłużył ani za pomysłową dekorację do pięknej muzyki, ani tym bardziej - muzyczny dramat.
Niedostatki zamysłu reżyserskiego rekompensował przede wszystkim Mikołaj Zalasiński. Śpiewał ciemnozłocistym i skupionym dźwiękiem - pięknie i z rozmachem budował frazę zawsze podporządkowując ją sensom i emocjom niesionym przez tekst. Artysta bardzo inteligentnie rozkładał siły wokalne, dzięki czemu duet Nabucca z Abigail brzmiał niczym emocjonalna elektrownia. W monologu z czwartego aktu, w którym Nabucco z głębokim smutkiem rozmyśla o córce Fenenie, wiedzionej właśnie na stracenie, Zalasiński wzruszał frazami w pianissimo. Swobodę w operowaniu dynamiką dźwięku pokazał w momencie, gdy obłęd Nabucca ustępuje - głos śpiewaka na powrót rozbłysnął energią i dramatyzmem
Mimo nie zawsze najładniejszych wysokich dźwięków i nieco leniwie artykułowanej koloratury, Barbara Kubiak stworzyła stylową i charyzmatyczną postać Abigail. Poznańska śpiewaczka potrafi uwodzić słuchacza kontemplacyjnym frazowaniem, ślicznym mezza voce i dobrze podpartymi, aksamitnymi niskimi dźwiękami, od których partia Abigail aż się roi! Bardzo dobrze wypadł w roli Zachariasza utalentowany Janusz Lewandowski.
W niezwykle trudnej wykonawcze muzyce Verdiego orkiestra pod batutą Warcisława Kunca spisywała się poprawnie, czego - niestety - nie zawsze można powiedzieć o chórze Opery na Zamku. Samym "Va, pensiero" chóralna strona "Nabucca" nie stoi...