Artykuły

Ścisły pozór

Tarnowski Teatr Im. Lud­wika Solskiego zaprezento­wał warszawskiej publicz­ności "Ścisły nadzór" Jeana Geneta w reżyserii Walde­mara Matuszewskiego. Naga cegła murów Starej Pro­chowni idealnie komponowa­ła się z surowym wyposaże­niem więziennej celi (sceno­grafia Małgorzaty Treutler), w której rozgrywał się dra­mat wyobcowania i dezinte­gracji emocjonalnej trzech więźniów: Zielonego Oka, Norysia i Jula. "Człowieka", "cwela" i "frajera" w myśl określeń zaczerpniętych z więziennej kminy. Role te wszakże nie były w dramacie nikomu ściśle przypisane i w miarę rozwoju akcji, jak to u Geneta, przechodzą z po­staci na postać. Ułudę sce­niczną celowo burzy także reżyserski zamysł: aktorzy "zapominają" tekstu roli, na widowni zapala się światło. Wyjęty spod koca pryczy egzemplarz sztuki wędruje z rąk do rąk. Aktorzy odczytu­ją swoje kwestie. Żargon więzienny (tłumacz Jerzy Adamski wprowadził ele­menty grypsery, choć sam autor pisał "Ścisły nadzór" językiem stricte literackim) niepostrzeżenie przechodzi w slang prób teatralnych.

Gaśnie światło na widow­ni, na scenie gra w celi toczy się dalej. Dwuznaczna, pełna niedomówień i pozorów, w której "człowiek" okaże się człowiekiem bez cudzysłowu żałującym popełnionej nie­gdyś zbrodni w afekcie, zaś "frajer" świadomie zabijając "cwela" zajmuje jego pozy­cję pierwszego wśród krymi­nalistów. Patetyczny frag­ment "Requiem" Mozarta za­myka prowadzące na gilotynę "zwycięstwo" Jula i ludzką "słabość" (skazanego także na zabójstwo) Zielonookiego.

Choć zmieniły się znaki wartości, układ wyobcowania i samotności pozostał ten sam.

Z trzech prawie równo­rzędnych ról największe wra­żenie robił Sławomir Gaudyn w stonowanej interpretacji Jula. Stanowczo nadekspresyjni Janusz Młyński (Zielo­ne Oko) i Przemysław Tejkowski (Moryś) niestety, nie dotrzymywali mu kroku. Bar­dzo dobre wejście miał Mi­rosław Samsel (Strażnik), ale z woli autora tylko wejście.

Sztuka mocna, pulsująca emocjami i jawnie homosek­sualną erotyką, zrealizowana została w piwnicach Zespołu Szkół Społecznych w Tarno­wie. Uczniowie pewnie mają zniżkę. A jeszcze nie tak dawno utwory Geneta - zło­dzieja, włóczęgi, dezertera i żebraka, dla którego szkołą był przytułek, dom popraw­czy i więzienia - wydawa­ne były półlegalnie, jako nieprzyzwoite i sadystyczne. Jednakże poparcie wybitnych pisarzy (głównie J.P. Sartre'a) i sukcesy sceniczne sztuk reżyserowanych przez teatralne sławy: Louisa Jouveta, Petera Brooka i Rogera Blina spowodowały, że Genet trafił do podręczników szkol­nych. Dzieci francuskie mo­gą o zmarłym 5 lat temu autorze "Ścisłego nadzoru" przeczytać: "Jean Genet - jeden z największych współ­czesnych poetów francuskich. Ale nie dlatego, że pisał wiersze, lecz dlatego, że tak wspaniale panuje nad sło­wem. Jest autorem głośnych powieści i równie głośnych sztuk teatralnych. Lecz jed­ne i drugie przeniknięte są niezwykłym, intensywnym li­ryzmem".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji