Spełnione marzenia
Teatrze Dramatycznym w Legnicy odbył się spektakl Teatru Ludowego z Krakowa "Iwona Księżniczka Burgunda" wg W. Gombrowicza w reżyserii i z udziałem Jerzego Stuhra. Wykorzystując pobyt artysty "Gazeta Nowa" poprosiła go o chwilę rozmowy:
- Czy pan odnajduje siebie bardziej w filmie, teatrze, a może w pracy z młodzieżą?
- Nie dokonywałbym takiego rozróżnienia. Aktorstwo jest moim zawodem i gdy mam dobrego twórcę, to wszędzie się odnajdę. Jeżeli chodzi o pracę pedagogiczną, to czuję, że zaczyna być dla mnie ważna. Stanowi dla mnie coś szlachetnego i czuję się nobilitowany.
- Jest pan reżyserem i jednocześnie gra w sztuce Gombrowicza, dlaczego?
- Dla mojego pokolenia Gombrowicz był symbolem, manifestem wolności. Jednakże reżyseria jest ewenementem w mojej twórczości. "Iwonę" traktuję szczególnie, gdyż występuję w niej z moimi wychowankami, więc roli Króla nie mogłem nikomu sprzedać. Reżyseria stanowi dla mnie, można tak powiedzieć, raczej konieczność, aniżeli cel.
- Ma pan może jakieś ulubione sztuki Gombrowicza, w których pan grał lub w których chciałby zagrać?
- Mam. Kiedyś w szkole grałem w "Ślubie" i wystąpiłbym w nim jeszcze raz. Niestety, już nadszedł czas, kiedy muszę patrzeć w lustro i w ten sposób również ograniczać ilości ról, w których mógłbym grać. W sferze moich marzeń jest "Operetka".
- Planuje pan dalsze adaptacje Gombrowicza dla potrzeb teatru?
- Na razie z Gombrowiczem dam sobie spokój.
- A może istnieje jeszcze inny pisarz, o którym myśli pan jako aktor?
- Zbliżam się do Szekspira. Pragnąłbym wziąć na swój warsztat aktorski te jego sztuki, gdzie w występujące postacie mógłbym się wgłębić jako człowiek.
- Co pana skłoniło do wyjazdu na tournee poza granice Krakowa?
- Nie było szczególnych przyczyn. Jeżdżę przez całe życie zarówno po kraju, jak i poza jego granice.
- Ma to może coś wspólnego z obecną sytuacją Teatru Starego?
- Dla zespołu może tak? Dla mnie - nie. Jestem przyzwyczajony do wyjazdów. Chociaż, nie powiem, jest to dla mnie trochę uciążliwe. Na tournee muszę z siebie więcej dawać, niż tam gdzie mnie dobrze znają.
- Jakie jest pana marzenie związane z teatrem i filmem w czasach, kiedy się mówi, że jesteśmy we "własnym domu"?
- Nie odpowiem dobrze na to pytanie. Zawsze miałem takie chwile, że moje marzenia się spełniały. Aktualnie jedno też się spełniło: gram ze swoimi wychowankami. Na dzisiaj pragnę tylko jednego - uczynić ludzi poprzez teatr szlachetnymi.