Złe Zachowanie - bardzo dobry spektakl (fragm.)
Ale prawdziwie roztańczone, rozśpiewane i fantastycznie zgrane ze sobą towarzystwo zobaczyłem dopiero następnego wieczoru, gdy poszedłem na "Złe zachowanie". Rewelacyjny spektakl!
Wystawił go teatr Ateneum, lecz nie własnymi siłami. Jest to po prostu przedstawienie dyplomowe studentów IV roku warszawskiej Szkoły Teatralnej, przygotowane (scenariusz, teksty, inscenizacja i reżyseria) przez Andrzeja Strzeleckiego, w brawurowej choreografii Janusza Józefowicza (studenta IV roku PWST), pod kierownictwem muzycznym Jana Raczkowskiego i Jolanty Sienkiewicz. Andrzej Strzelecki przyznaje się, że scenariusz "Złego zachowania" oparł na materiale muzycznym musicalu "Ain't Misbehavin" Thomasa "Fatsa" Wallera. Ponieważ widziałem ten musical wkrótce po jego premierze na Broadwayu w roku 1978, mogłem sobie porównać obie produkcje i stwierdzić, że nie mają ze sobą absolutnie nic wspólnego, poza - istotnie - wykorzystaniem tych samych starych melodii, skomponowanych niegdyś, lub wylansowanych przez Fatsa Wallera. To wszystko.
Fats Waller był jedną z pierwszych czarnych supergwiazd amerykańskiego showbusinessu. Był wspaniałym pianistą jazzowym i kompozytorem, współtwórcą epoki swinga, doskonałym pieśniarzem i aktorem komediowym. Miał niepohamowany apetyt (stąd też przydomek "Fats", czyli "Tłusty"), a gdy przestawał jeść, to albo pił, albo się kochał; tak intensywne korzystanie z życiowych przyjemności wpędziła go do grobu dość wcześnie: mając 39 lat zmarł w roku 1943, pozostawiając po sobie muzykę i legendę. Z tej muzyki, w 35 lat po jego śmierci, zdolni ludzie na Broadwayu opracowali musical.
Strzelecki natomiast, do dawnych melodii napisał nowe teksty, będące wyrazem dążeń, ideologii, tęsknot i obaw młodego pokolenia. Coś w rodzaju wesołego polskiego "Hair" - wesołego opisu obyczajów młodzieży "made in Poland" roku 1984. Przekazuje te teksty czternaścioro młodych: pięć świetnych dziewczyn, dziewięciu niezłych chłopaków. Powstała więc rzecz zupełnie nowa, odrębna i - tym bardziej zachwycająca! Szalona pomysłowość w budowaniu sytuacji scenicznych, obfitość doskonałych gagów, zniewalający urok i wdzięk młodości, tryskający z wybitnie uzdolnionej, muzykalnej młodzieży temperament, ogromna sprawność fizyczna... W sumie: w dziedzinie musicalu (a na upartego mogę pod to określenie widowisko Strzeleckiego podciągnąć) nie widziałem dotychczas na naszych scenach nic lepszego. Słowo daję! Niestety, do zachwytu, dołączam i żal... Żal, że ten zespół tak świetny również i przez idealne ze sobą zgranie, zestrojenie, prawdopodobnie zaraz po dyplomie rozpłynie się po Polsce, po dziesięciu scenach i dziesięciu miastach, że pełne zapału młode talenty tłamszone będą przez zawistnych kolegów, przypadkowych dyrektorów, niezdolnych reżyserów... Może to zbyt pesymistyczne prognozy, lecz doświadczenia innych, też utalentowanych roczników z PWST, podpowiadają mi te nieprzyjemne słowa.
Choć może... stanie się inaczej? Może tak, jak niegdyś Lidia Zamkow wzięła z krakowskiej Szkoły Teatralnej cały kształcony przez siebie rocznik do teatru Wybrzeże, który właśnie objęła, tak i ci młodzi ze "Złego zachowania" odnajdą się razem na jednej dobrej scenie? Choćby właśnie pod dyrekcją Strzeleckiego? Czasem - choć rzadko, niestety - czynnikom kompetentnym przychodzą do głowy nawet i takie pomysły (...)