Artykuły

Bajka o wojnie damsko-męskiej

"Czarodziejski flet" w reż. Marka Weiss-Grzesińskiego w Operze Wrocławskiej. Pisze Jacek Marczyński w Rzeczpospolitej.

Reżyser uważa, że mężczyźni są mądrzejsi, ale to kobiety lepiej prezentują się w tym przedstawieniu

W najbliższych miesiącach będziemy ciągle odwiedzać baśniowy świat "Czarodziejskiego fletu". Opera Wrocławska przygotowała pierwszą z serii jego premier zaplanowanych w polskich teatrach z okazji Roku Mozarta. Ale monotonia nam nie grozi. Jest to tak wieloznaczny utwór, że każda jego inscenizacja może być inna - jeśli tylko zrobi ją reżyser z odrobiną talentu.

Wrocławski spektakl to nie bajka dla dzieci ani rozprawa filozoficzna dla dorosłych, lecz opowieść o rywalizacji męsko-damskiej. Potwór, który już w pierwszej scenie napada na szlachetnego Tamina, jest koszmarną herod-babą, co od razu wprowadza nas w zasadniczy temat. W chwilę potem Tamina molestują Trzy Damy i aż dziw, że po takich doświadczeniach będzie on miał ochotę szukać pięknej Paminy.

W laboratoryjnie sterylnej scenerii bohater "Czarodziejskiego fletu" zostaje poddany serii doświadczeń, by wreszcie zdobyć to, co najważniejsze: miłość. Reżyser większą sympatią darzy świat mężczyzn. To oni są mądrzejsi i szlachetni. Spektakl zaczyna się jak podszyta lekkim erotyzmem komedia rozgrywana w świecie Królowej Nocy, kończy zaś w tonie absolutnie serio w męskim państwie Sarastra. Nie jestem, co prawda, przekonany, czy reżyser rzeczywiście chciał nam powiedzieć, iż kobiety są od żartów, mężczyźni zaś od spraw ważkich. Tak jednak wyszło, choćby dlatego, że spektaklowi brakuje pewnej konsekwencji, a przede wszystkim wiary w to, że ów początkowy, komediowy ton jest w stanie udźwignąć cały spektakl. A szkoda, bo on właśnie dodaje mu świeżości. Zwłaszcza że dyrygent Tadeusz Zathey muzyce nadał dosyć dostojne tempo.

Hierarchię świata wykreowanego przez reżysera zakłócają wykonawcy, bo we wrocławskim przedstawieniu lepiej prezentują się panie. Trzy Damy (Jolanta Żmurko, Dorota Dutkowska i Elżbieta Kaczmarzyk-Janczak) mają mozartowski dźwięk, Aleksandra Buczek swobodnie pokonuje wirtuozowskie pułapki arii Królowej Nocy, a Wioletta Chodowicz obdarza Paminę szczerymi uczuciami. Wśród mężczyzn najciekawiej wypada chłopięco naiwny Pawło Tołstoj (Tamino). Sarastro Radosława Żukowskiego jest nieco bezbarwny, bynajmniej nie pod względem wokalnym, ale reżyser nie ożywił tej dostojnej postaci oraz jego świty. Nie pomogła mu zresztą autorka kostiumów, proponując stereotypowe, wielokrotnie stosowane w innych inscenizacjach, długie szaty.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji