Artykuły

Historia kołem się toczy

"Poezja jest moim przekleństwem, dlatego, że nie chcąc jej, stałem się poetą we wszystkim co robię, również i w słuchowiskach, i w teatrze."

Te słowa Stanisława Grocho­wiaka dzisiaj, w 10 lat po jego śmierci nabierają szczególnego znaczenia. Pozwalają na spokojne spojrzenie z dystansu na owo ukochanie poezji przez te­go pisarza. Zaiste, we wszystkim co two­rzył był poetą. Był poetą tak­że w teatrze. Warszawski Te­atr Dramatyczny chcąc uczcić okrągłą rocznicę śmierci znako­mitego dramaturga wystawił "Okapi". Ten poetycko napisa­ny dramat, powstały na 2 lata przed śmiercią jego autora, łą­czy w sobie literaturę i życie, groteskę i dramat, prawdę i zmyślenie. Tak jak wszystkie dramaty Grochowiaka.

"Okapi" jest utworem wie­lowarstwowym. Jego akcję osadził autor na początku naszego wieku "gdzieś w Europie". W warstwie fabularnej jest to hi­storia kobiety z ludu, szwaczki, w której przytulnym man­sardowym mieszkanku bywa­ją goście - trzeba przyznać - niecodzienni. Oto, bowiem, obok dyktatora Antona, prezy­denta państwa (Krzysztof Wie­czorek) gościem panienki z mansardy bywa jego zapiekły antagonista, anarchista, super-dynamitard Trot (Józef Onyszkiewicz). Obok zaś Fifiego, ostrzyciela noży (Ryszard Ja­błoński) szpicel policyjny Zakapiorek. Wiele ich dzieli, a tym co łączy, jest na pewno Morduchna, czyli Okapi ("zwie­rzę pełne powabu, dziwne, rzadkie i kruche"), czyli Kate­dra, takie bowiem imię nadał ojciec naszej bohaterce. Grochowiak nazwał ją Okapi. Ale ta kruchoroślinna i wyjąt­kowa Okapi jest równocześnie kobietą silną, pracowitą, pospo­litą i wesołą. Jej mieszkanko na poddaszu jest jakby przy­tulnym, bezpiecznym azylem wypełnionym troskliwością i za­pobiegliwością kobiecą. Któryż z mężczyzn nie pragnie (przynajmniej od czasu do czasu) takiego azylu. Właśnie owo po­łączenie "matczynej" troskliwości z uciechami cielesnymi kochanki przygania tu niebez­piecznego dyktatora, który wy­rwawszy się z zaciszy gabine­tów i urwawszy się swoim czujnym "gorylom", u dobrej, kochanej Okapi bierze kąpiel w szafliku, po czym ubiera się W szlafrok i papucie, a następ­nie z rozkoszą zajada domowy rosołek i "sztukamięs" popija­jąc winkiem. Na tę chwilę "rozkoszy" czeka z niecierpli­wością. Wprawdzie już bez kąpieli i "sztukamięs" odbywa się wizyta piromana Trota, ale też jest to "ciepełko" domowe. Wszyscy oni odnajdują u Okapi to, czego im brakuje, przed czym uciekli. Okapi jest przecież życzliwa światu i bez­interesowna. Owszem, ma swo­je pragnienie: być majstrową, a w niedzielę jeździć z mężem za miasto na bicyklu. Ale, nie­stety, żaden z tych panów nie może jej tego oferować. I - tak naprawdę - Okapi wie o tym. A to, że wkrótce przez jej pokoik przefrunie wiatr hi­storii (na scenie w formie le­cących "z nieba" ulotek) i miejsce prezydenta i anarchisty zajmą szpicel policyjny i ostrzyciel noży - no, cóż, hi­storia (a ponoć i fortuna) ko­łem się toczy.

W tym wielopłaszczyznowym dramacie Grochowiaka, poza je­go najbardziej zewnętrzną war­stwą, którą jest komedia z sytuacyjnym zaskoczeniem, jawi się refleksja natury ogólniej­szej i relacja: przewrotne pra­wa historia a kruchość funda­mentu systemów totalitarnych. Owa wielowarstwowość sztuki wymaga znakomitej, specyficznej interpretacji aktorskiej, łączącej wzajemnie przenikające się plany: realistyczny, poetyc­ki i publicystyczny.

Zespół męski, pozostawia wiele do życzenia. Oczywiście, największy ciężar spoczywa tu na roli Okapi, którą zagrała Ewa Ziętek. Szkoda, że zbyt jednostronnie przekazała por­tret swojej bohaterki, nadto ek­sponując plan realny kosztem poetyckiego.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji