Białystok. "Czarodziejska góra" wraca na scenę lalkarzy
W weekend na scenie Białostckiego Teatru Lalek będzie można obejrzeć brawurowe przedstawienie, które wyreżyserował duet z Niemiec - Hendrik Mannes i Antonia Christl.
Klasyka literatury niemieckiej, jedno z najbardziej uznanych dzieł Tomasza Manna - przefiltrowane przez Białostocki Teatr Lalek i specjalizujący się w witkiewiczowskim teatrze formy Teatr Malabar Hotel magnetyzuje rozmachem, oryginalną plastyką i nad wyraz aktualnym wydźwiękiem. Trwający niemal 4 godziny spektakl w reżyserii Hendrika Mannesa i Antonii Christl ani na chwilę nie traci swojego rytmu.
Wypełniona nerwową energią filozoficzna polemika o miłości, chorobie trawiącej ciało i duszę, cielesności i wartości człowieka zaskakuje oryginalną kompozycją, która pociąga za sobą kolejne gesty, słowa, sceny...
"Czarodziejska góra" jest spektaklem interaktywnym - aktorzy często zwracają się do widowni, która nie jest całkowicie wygaszona. Tytułowa góra to miejsce niezwykle. Panują tu dość niekonwencjonalne stosunki. Oprócz wzmożonego apetytu pacjentów charakteryzuje też podwyższone libido. W czasie kokieteryjnych dysput przy suto zastawionym stole poznajemy panią Stohr (brawurowa rola komicznego Błażeja Piotrowskiego) - kuracjuszkę, która ochoczo "zaleca się nie tylko do zaleceń lekarza", tajemniczą Rosjankę wyobcowaną Kławdię Chauchat (doskonała Anna Stela), która hipnotyzuje Hansa Castorpa, dr Krokowskiego (interesujący Cezary Jabłoński) specjalizującego się w prelekcjach o miłości i śmierci, radcę Behrensa (wielotwarzowa Magdalena Dąbrowska) czy filozofa, humanistę z Włoch Pana Settembriniego (znakomity Marcin Bikowski).
"Czarodziejska góra" to pełne nerwowej energii wizyjne przedstawienie o istocie miłości, przemijaniu, dojrzewaniu, chorobie wyniszczającej europejskie społeczeństwo i idei poprawy rasy. Niezwykle wymowna historia na dzisiejsze, niespokojne czasy.