Artykuły

Słowo o niesprawiedliwości

"Słowo o Jakóbie Szeli" Bruna Jasieńskiego w reż. Michała Kmiecika w Teatrze Śląskim w Katowicach. Pisze Marta Odziomek w Gazecie Wyborczej - Katowice.

W Teatrze Śląskim w Katowicach Michał Kmiecik wystawił "Słowo o Jakóbie Szeli". Zachwytu nie ma, ale warto obejrzeć. Rzecz to niedługa, z dobrą energią i rockowym pazurem.

Ryzyko wystawiania przez teatry tekstów, oględnie mówiąc, nienowych, w dodatku nie dość znanych, jest duże. No bo po co komu oglądać jakieś ramoty, nawet jeśli brzmią względnie aktualnie. Z drugiej strony - dlaczego nie? Wszak chyba tylko w teatrze możemy dziś słuchać staropolszczyzny (jeśli akurat grają "Odprawę posłów greckich"), rozkoszować się rodzimą wersją oryginalnie pojmowanego romantyzmu (na przykład w "Dziadach") czy słuchać mądrości genialnych pisarzy (wszystko, co napisał Szekspir). Grać więc można w teatrach wszystko, pod jednym warunkiem - trzeba mieć na taki tekst pomysł (koncept należeć powinien do reżysera). Inaczej będzie klops i podejrzenie, że zrobiło się daną sztukę tylko po to, by zmusić szkolną młodzież do przyjścia do teatru.

"Słowo o Jakóbie Szeli" lekturą nie jest. Ba, to nawet nie sztuka, ale trzyczęściowy poemat stylizowany na ludową pieśń. Napisany został niecałe sto lat temu przez Brunona Jasieńskiego, współtwórcy polskiego futuryzmu, autora m.in. "Balu manekinów" czy znanego tomiku wierszy "But w butonierce". Trudno było mi uwierzyć, że przeniesienie go na scenę może się udać. Niemniej reżyser Michał Kmiecik wraz z autorem adaptacji Piotrem Morawskim tego dokonali, bo znaleźli pomysł. Pomocna im była udramatyzowana wersja poematu "Rzecz gromadzka", również pióra Jasieńskiego. Oczywiście wraz z zespołem aktorów Teatru Śląskiego i pozostałymi realizatorami.

Może zacznę od tych pozostałych. Szymon Szewczyk i Iga Słupska wykonali kawał dobrej, minimalistycznej, symbolicznej roboty. W ciasną przestrzeń sceny kameralnej wbudowali drewnianą konstrukcję odsyłającą na przykład do chłopskiej chałupy. Na posadzce wysypano ziemię, na niej postawiono kładkę. Wszystko okraszone zostało migającymi jarzeniówkami i reflektorami, a także - od czasu do czasu - białym dymem. Wśród kostiumów aktorzy do wyboru mają raczej współczesne, jasne koszule i portki (kiedy grają chłopów) lub barwne, okazałe, wskazujące na szlachetne pochodzenie szaty (kiedy wcielają się w urzędników, szlachciców czy arystokrację). Tylko tytułowy bohater, którego udanie kreuje Jerzy Głybin, ma pobrudzoną, znoszoną kamizelkę bez rękawów w kolorze brudnego różu. W warstwie muzycznej słychać ostry, rockowy pazur. Za te mocne dźwięki odpowiedzialny jest zespół Nagrobki, który po raz pierwszy miał okazję komponować muzykę do spektaklu teatralnego. Na co dzień grający "nekro polo" Adam Witkowski i Maciej Salamon pomogli aktorom w ciekawy sposób recytować poetyckie frazy - bez zadęcia i patosu, za to w formie krótkich performance'ów.

Podobał mi się ten mały zgrany (pięcioosobowy) zespół aktorski. Na ich czele wspomniany Jerzy Głybin z charakterystyczną, ale zmienną rolą. Jako podstarzały amant zakochany w młodej Marynie budzi wpierw odrazę. Kiedy idzie do Lwowa prosić zabawiającą się władzę o lepszy byt dla swoich ziomków, zyskuje naszą sympatię. Gdy na koniec rebelii przeciwko szlachcie dobrowolnie oddaje się w ręce cesarskich żołnierzy, wzmaga w nas uczucie litości. Jest charyzmatyczny i wiarygodny. Dobra to rola, pasująca do Głybina. Nieźle ogląda się też młodych, w szczególności Bartłomieja Błaszyczyńskiego, który na scenie jest istnym kłębem energii, oraz Katarzynę Błaszczyńską - jako Maryna ma w sobie sporo magnetyzmu, ajej sylwetka (no i te rude włosy) świetnie komponuje się z warstwą wizualną spektaklu.

Nie jest to przedsięwzięcie wielkie, ale dość udane. Plastyczne, rytmiczne i przede wszystkim zrozumiałe. Nie odrzuca nas tekst, wręcz przeciwnie - wciąga nas jego melodyjność. Mimo że opowiada o ciemiężonych przez panów chłopach, którzy - będąc u kresu wytrzymałości - postanowili się na nich zemścić. Widzowie doszukujący się paraleli do współczesności znajdą ją bez problemu. A ci, którzy jej nie potrzebują, niech po prostu oglądają ładny obrazek.

Kolejne pokazy spektaklu "Słowo o Jakóbie Szeli" odbędą się między 3 a 5 marca na scenie kameralnej Teatru Śląskiego w Katowicach. Bilety: 30-35 zł

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji