Artykuły

Ryszard III. Plusy. Minusy

PLUSY

1. Historia wzlotu i upadku Ryszarda zyskuje wymiar pozasceniczny: zamknięci w teatralnej sali, czujemy się osaczani bezczelnie prowadzoną intrygą szarej eminencji - za sprawą obrazów, które oglądamy na ekranach: samo­chody wojskowe, atmosfera zbliżającego się zagrożenia i precyzyjnie, przeprowadzanego przewrotu, sceny kolej­nych morderstw, jakich dopuszcza się (choć nie własnymi rękami) Ryszard.

2. Charakterystyczna fizyczność Stuhra podyktowała wygląd Ryszarda: jest ułomny, ale zamiast garbu - ma przykurcz prawej ręki, którą osłania czarną rękawiczką. To kalectwo nasuwa myśl o bezbronności tego ciężkiego, niezręcznego mężczyzny. Ryszard gra nieporadnego, ła­godnego krewniaka, którego nie bierze się w rachubę. To idealny kamuflaż. Jego prawdziwy infantylizm ujawnia się w amoralności: bezwstydnie wtajemnicza widzów w de­tale diabelskiego planu, uśmiechając się jak szczęśliwe, spotworniałe dziecko.

3. Przestrzeń, czytelnie zorganizowana w "dwor­skich" częściach spektaklu, nawiązuje do dwukondygna­cyjnej sceny elżbietańskiej: metalowa konstrukcja: "par­ter" i biegnący nad nim pomost (miejsce dla władcy) jest zręcznie i prosto ogrywana: królewskie wyniesienie Ry­szarda wyrazi się w awansie na górną kondygnację.

MINUSY

1. Jerzy Stuhr zachował się jak prawdziwy gwiazdor: stworzył spektakl, w któ­rym aktorzy z jego otoczenia stanowili w najlepszym razie akompaniament dla jego solowego popisu. Choć Ryszard III jest głównym bohaterem tragedii Szekspi­ra, to przecież sama tragedia nie jest monodramem.

2. Trudna do usprawiedliwienia konwencja aktorska, w której postać króla Edwarda prezentuje się jakby została wyjęta z XIX-wiecznego prowincjonalnego teatru. Jeśli chodziło o skontrastowanie wizerunków braci, to można było znaleźć na to inny klucz - tu miało się po prostu wrażenie silnego fałszu, wynikającego ze słabości warsztatowej.

3. Niespójność plastyczna poszczególnych części przedstawienia: sekwencje bi­tewne i sen Ryszarda rozegrane zostały w mocno nasyconej onirycznym klimatem scenografii (sen - rozumiem: scena bitwy - nie rozumiem). Zjawy, nawiedzające nocą swojego mordercę, pojawiają się w rozwiązaniach bardzo sugestywnych (spo­wolniony ruch, nagie ciała, wyciszony, łagodny, a jednocześnie nieubłagany ton), ale mało oryginalnych, formalnie dość łatwych do przewidzenia.

4. Przedobrzony finał, którego wzmocnienie ma stanowić obraz umierania Ry­szarda, wyświetlany w dużym zbliżeniu na ekranie (rozlewająca się powoli plama krwi na stężałej twarzy) - pomysł w nie najlepszym guście, zwłaszcza że sekwencja trwa zbyt długo. A kiedy na zakończenie wyświetla nam się obraz konia (tego, za którego królestwo), spacerującego luzem po łące - nie wiadomo już, czy ma być strasznie, czy lirycznie...

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji