Artykuły

Wrocław. Aktorzy w urzędzie, decyzja ws. Polskiego ponownie w przyszłym tygodniu

Kilkunastu aktorów, byłych i obecnych pracowników Teatru Polskiego we Wrocławiu, przedstawiciele publiczności i dziennikarze czekali godzinę pod drzwiami, za którymi zebrał się zarząd województwa dolnośląskiego. Jednak decyzji w sprawie dyrektora nie było.

Nie podjęto jej z dwóch powodów. Po pierwsze, sprawy Teatru Polskiego nie było w porządku obrad zarządu. Po drugie, na dzisiejszym zebraniu nie pojawił się jeden z członków zarządu - Jerzy Michalak. Do zirytowanych sytuacją artystów wyszedł marszałek Dolnego Śląska Cezary Przybylski.

- Dziś sytuacja w teatrze nie jest przedmiotem porządku obrad. Ale obiecuję, że zajmiemy się tym na początku przyszłego tygodnia, w poniedziałek lub wtorek, w pełnym składzie. Wtedy zapadnie ostateczna decyzja - stwierdził.

Słowo komentarza do protestujących wygłosił też odpowiedzialny za kulturę PSL-owski wicemarszałek Tadeusz Samborski. - Życzę państwu wielu sukcesów artystycznych - powiedział, co zostało potraktowane przez zgromadzonych jako ponury żart. To właśnie Samborskiego obarczają odpowiedzialnością za sytuację w teatrze.

Deklaracja marszałka Przybylskiego nie wydała się artystom wystarczająca. Marta Zięba, aktorka zwolniona przez Cezarego Morawskiego, powiedziała przed drzwiami sali, w której zebrał się zarząd województwa: - Powinniśmy tam wejść, zbyt długo byliśmy grzeczni. Urząd udaje, że się troszczy o teatr, tak naprawdę teatr jest dla urzędu kłopotem. Chcę wreszcie usłyszeć coś konkretnego, choćby to, że żadnych zmian nie będzie. Bo niepodejmowanie żadnych decyzji też jest decyzją.

Na salę obrad wszedł ostatecznie tylko Andrzej Kłak. Żeby upewnić się, że deklarację marszałka można traktować serio. - Usłyszałem, że z całą pewnością tak będzie. I że nie jest tak, że zarząd działa opieszale. Chce po prostu wykorzystać wszelkie narzędzia kompromisu. One już się wyczerpały i członkowie zarządu mają tego świadomość - relacjonował aktor.

Dziś do teatru dotarły listy od organizatorów festiwali teatralnych w Montrealu i Quebecu, zaniepokojonych sytuacją związaną z wyjazdami "Wycinki". Tym bardziej że dziś miały być ogłoszone repertuary obu tych imprez. Przypomnijmy: dyrektor Morawski zażądał zmian w obsadzie spektaklu, co spotkało się ze zdecydowaną reakcją reżysera Krystiana Lupy, który powiedział: - To oznacza koniec "Wycinki".

- Zarząd województwa ma wszelkie powody, żeby odwołać dyrektora - mówi Piotr Rudzki, były kierownik literacki Polskiego. - Morawski działa na szkodę teatru: nie realizuje obietnic zapowiedzianych w aplikacji, przez pół roku nie przygotował żadnej premiery, publiczne pieniądze przeznacza na zakup spektaklu, który zszedł z afisza w teatrze prywatnym [chodzi o monodram "Bar pod Zdechłym Psem" w wykonaniu Dariusza Bereskiego], a teraz dokonuje jeszcze rzezi na "Wycince".

Rano, przed zebraniem zarządu, u marszałka był Stanisław Huskowski. Poseł Europejskich Demokratów i były prezydent Wrocławia od kilku tygodni bierze udział w mediacjach. Po rozmowie z marszałkiem Przybylskim Huskowski powiedział protestującym artystom, że ich wspiera i jest z nimi.

Aktor Igor Kujawski: - Jeżeli u podstaw obecnej sytuacji leżą błędy we wcześniejszym zarządzaniu Teatrem Polskim, my mamy ich świadomość i potrafimy je naprawić. Brakuje nam tylko jednego - uznania, że odpowiedzialność za to, co się dzieje, ponosi też urząd. Weźmy się do roboty. My umiemy robić teatr i wiemy, jak się do tego zabrać. A urzędnicy niech pozwolą nam pracować. Naprawdę, nie mamy już więcej ochoty na amatorskie występy w urzędzie marszałkowskim.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji