VILLON SKAZANY NA TEATR
W Dramatycznym, tym razem w sali wystawowej, udzielono głosu Villonowi. Włodzimierz Kaczkowski zmontował widowisko z jego ballad, znanych u nas dzięki świetnemu przekładowi Boya-Żeleńskiego. Nazywa się to handlowo - "opowieścią o pokusie, upadku i pokucie..." Rozumiem pokusę - reżyserską. Życie Villona jest tak barwne, że stało się pretekstem do operetkowego libretta - "Król włóczęgów". Upadek... cóż, to też się zgadza. Montaż p. Kaczkowskiego trudno nazwać wzlotem. Pokuta... Pokutą staje się dla widzów słuchanie gromady kiepskich recytatorów, zabijających patosem i histerią prostotę tej poezji, obywającej się bez ozdobników: scenograficznych i muzycznych. Brecht zachował się o ileż uczciwiej: ukradł złodziejaszkowi Villonowi kilka klejnocików i włączył je do "Opery za trzy grosze", zapewniając wierszom francuskiego poety sceniczny sukces. P. Kaczkowski wzbogacił Villona o fragmenty moralitetu "Człowieka", bo widocznie miał pod ręką egzemplarz. Czemu służył ów zabieg? Stworzeniu "dramaturgii"? Erudycyjnemu popisowi?... Wolałbym scenariusz pozbawiony wtrętów i obcych ciał. W małej salce wystawowej trudno pomieścić naraz tyle indywidualności.