Artykuły

Dwie prawdy

Kiedyś Olgierd Łukaszewicz powiedział: "ciągle jeszcze wierzę, że teatr jest sztuką głęboko moralną". Powtórzyłby to zdanie, gdyby zobaczył bydgoski spektakl "Dwoje".

Nie ma ludzi tylko dobrych i tyl­ko złych, ani prawd całkowitych, ani odpowiedzi jednoznacznych, ani takich, które wystarczą na ca­łe życie - mówi sztuka. Nic nie jest tylko białe lub tylko tylko czar­ne, a im większe cierpienie, tym łatwiej tę niby prostą prawdę zro­zumieć.

Czy "Dwoje" nadaje się na scenę?

Gdy oglądałam pierwszy akt, miałam wątpliwości. Anna (Teresa Kwiatkowska), ładna kobieta koło trzydziestki, przychodzi na lekcje języka hebrajskiego do leciwego rabina (Henryk Machalica - gościn­nie). Rzecz dzieje się w Niem­czech, tuż po wojnie. Przez cały pierwszy akt nie wiemy, dlaczego uczestniczymy w lekcjach. A przede wszystkim, dlaczego Teresa Kwiatkowska gra kobietę nie­przyjemną, odpychającą, zbyt kon­kretną, jak na osobę, która prze­cież prosi o lekcje. Ponieważ sytu­acja się przeciąga, jedno zdanie Anny - które ma wszystko wyjaśnić - nie robi już większego wrażenia. Nie dlatego, by Teresa Kwiatkow­ska grała źle. Taki był zapewne za­mysł reżyserski: grać na jednej nu­cie, arogancko; być może Artur Hofman tak postanowił budować napięcie... Niestety, efekt jest cał­kiem przeciwny od zamierzonego.

W końcu rabin Henryka Macha­licy też ma swoją tajemnicę, a jed­nak nie jest twierdzą nie do zdoby­cia. I może dzięki temu pierwsza część potrafi w ogóle zaintereso­wać. Rabin mówi głosem dono­śnym, przekonującym, jak na na­uczyciela przystało. Ale bywa też wyciszony, wduszony w fotel, z bu­telką pod pachą. Nie, ten rabin nie jest wykuty z kamienia.

Druga część - krótka, ale treści­wa - wyjaśnia po co przyszliśmy do teatru i po co Ron Elisha napisał sztukę. Tu właśnie posągowość Teresy Kwiatkowskiej przemawia z taką siłą, z jaką może działać spowiedź życia kanciasta i bez ozdobników, rzucona w półmrok, przed siebie, rzucona dlatego, że już dłużej po prostu nie mogła być skrywana. A działa dlatego, że po­przedzona było przerwą, że zdąży­liśmy już zapomnieć, jak wcześniej budowana była ta rola.

"Dwoje" to dramat z pozoru od­dalony od nas o całe lata świetlne - napisany przez Żyda, mieszkają­cego w Australii; mówi o proble­mach, które w gruncie rzeczy nas nie dotyczą. Po co nam dziś "Dwo­je"? - pytamy. Pytamy tak przez ca­łą pierwszą część. I dopiero druga przekonuje nas, że nie przyszliśmy do teatru na darmo. Szkoda, że dopiero druga.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji