Dziwne przygody
Niedobra przygoda trafiła się też Teatrowi Dramatycznemu ze "Świętą Joanną" Shawa. Niezawinione trudności Teatru Dramatycznego każą nań patrzeć ze szczególną sympatią, a na jego dyrekcję z jak największym uznaniem. Jednakże na pewno nie chce ona, by działo się to kosztem szczerej prawdy. A ta prawda powiada, że "Święta Joanna" jest porażką teatru. "Święta Joanna" to wspaniała, "szekspirowska" sztuka. GBS dobiegał siedemdziesiątki, gdy napisał ten utwór, jeden z najświetniejszych w jego dorobku. Wielki dramat historyczny, narastające u schyłku średniowiecza konflikty, z których wyłoniły się prądy czasów nowożytnych. Przesilenie w dynastycznej wojnie stuletniej między Anglią a Francją, spowodowane wystąpieniem prostej dziewczyny, będącej emanacją nowych sił społecznych. Konflikt myślenia magicznego z racjonalistycznym, a jednocześnie konflikt nacjonalizmu z uniwersalizmem znalazł w "Świętej Joannie" jasny myślowo a świetny artystycznie wyraz. Odnowa w Państwie i odnowa w Kościele. Joanna d'Arc z pomnika w Paryżu jest dzisiaj patronką narodu francuskiego. Jej antagonista, biskup Cauchon z Reims ma na swój sposób także rację, choć pomnika mu nie wzniesiono, przeciwnie, to sam papież beatyfikował, a następnie kanonizował ofiarę stosu sprzed pięciuset lat. Przed przypomnieniem tej samokrytycznej rehabilitacji nie cofnął się Shaw w kapitalnym, pełnym uśmiechu mędrca epilogu, który jest zarazem zwieńczeniem całej sztuki.
Jednakże w Teatrze Dramatycznym młody reżyser Waldemar Śmigasiewicz jednym pociągnięciem pióra skreślił w całości ów epilog, przez co sztuka wyszła okaleczona i spłycona. Zawiodła również strona aktorska, może poza Maciejem Damięckim, który słusznie uwydatnił w delfinie Karolu przeciętność, ciasny egoizm i oportunizm przyszłego Karola VII - i poza Karolem Strasburgerem jako cynicznie mądrym Warwickiem. Co do Moniki Świtaj w roli Joanny: ujmuje szczerość młodości, prostota i zapał aktorski, ale to jednak za mało dla osiągnięcia sukcesu w tej arcytrudnej roli.