Dwie głowy ptaka - najciekawszy spektakl Warszawy?
Trudno, zamiast się roztkliwiać - przechodzę do tego co warte, a nawet co trzeba koniecznie zobaczyć, gdy się jest w Warszawie, i po czym ręce składają się same do nie programowanych wcześniej oklasków. Jest takich spektakli kilka; najciekawszy, prawdziwie wielki, choć na małej sali prób, to "Dwie głowy ptaka" w Teatrze Dramatycznym; przygotowana przez samego autora adaptacja powieści Władysława Terleckiego.
Książka wyszła przed dwunastu laty, lecz temat nabrał teraz aktualności - w związku ze 120 rocznicą Powstania Styczniowego. Akcja bowiem toczy się w Warszawie po upadku Powstania i analizuje wewnętrzne rozterki ostatniego powstaniowego naczelnika Warszawy, Aleksandra Waszkowskiego, przesłuchiwanego w więzieniu przez carską policję. Dramat człowieka, który po zdławieniu Powstania utracił wiarę w sens walki, bo utracił już nadzieję, by kiedykolwiek i w jakikolwiek sposób udało się wyzwolić Polskę spod przemocy tak przeważającego i tak perfidnego wroga, jakim był carat. Umysł Waszkowskiego, cynicznie i sprytnie drążony przez nasłanego z Petersburga "Oficerka III Oddziału", nie wytrzymuje psychicznej presji - Waszkowski, gdy przestał wierzyć w możliwość zwycięstwa, zaczyna energicznie działać na rzecz zaprzestania podziemnej działalności, chcąc uchronić kraj przed dalszymi ofiarami, jako że uważa je za bezcelowe; celu - wolności, jego zdaniem, nie da się osiągnąć w sytuacji, w jakiej znalazł się kraj. Nie zdradza żadnych nazwisk, nie wydaje nikogo, ale zdradza ideę niepodległościową, zdradza sprawę. Książka pisana była dawno i przeznaczona, jeśli tak rzec można, do intymnego kontaktu z czytelnikiem, natomiast jej wymowa, afirmująca beznadziejność i niewiarę, byłaby trudna do zniesienia na scenie. W adaptacji dodał więc autor krótką, lecz ważną i wstrząsająco zrealizowaną, scenę rozmowy Waszkowskiego z siostrą, o której to postaci w powieści wspomina się tylko marginesowo. Siostra rzuca Waszkowskiemu w twarz słowo "zdrajca", w imieniu tych, którzy nie chcą zaprzestać walki, bo nadal wierzą w jej sens i zwycięstwo - choćby nawet miało nastąpić nie jutro i nie za rok. Wierzą, że jest się o co bić. A jak wykazał rok 1918, ich wiara miała jednak swoje uzasadnienie; minęło wprawdzie pół wieku, ale nadzieje zaczęły się przecież wreszcie krystalizować...
Problematyka niezwykłej wagi, prowokująca do przemyśleń i sporów, a na scenie - wielki koncert aktorski, taki, jaki dziś już rzadko się ogląda. W reżyserii Andrzeja Łapickiego grają m.in.: Gustaw Holoubek, Piotr Fronczewski (bodaj najlepsza rola przedstawienia!), Janusz Gajos, sam Łapicki, Halina Łabonarska. Zawiódł trochę główny bohater, Andrzej Blumenfeld jako Waszkowski, lecz nie na tyle, by obniżyć najwyższy poziom przedstawienia.
Klęskę Powstania Styczniowego przypomniał także Adam Hanuszkiewicz w swym ostatnim spektaklu (już bez jego udziału) w Teatrze Narodowym.