Artykuły

Teatr Polski we Wrocławiu. Morawski narzędziem „dobrej zmiany". Pokaże, co to „sztuka białego człowieka"

Teatr Polski we Wrocławiu dwukrotnie — w piątek i sobotę — gościł będzie tarnowski Teatr Nie Teraz. Prowadzona przez Tomasza A. Żaka scena, definiująca się jako katolicko-narodowa, wystawi tekst Kazimierza Brauna Powrót Norwida.

Taki manifest Teatr Nie Teraz zamieścił na swojej stronie internetowej: „W kulturze europejskiej, w sztuce białego człowieka, najważniejszy jest Bóg. Naszą Europę ukształtował katolicyzm, a więc wiara w mękę, śmierć i zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa". I dalej: „Jeżeli teatr ma zmieniać świat, to jego twórcy muszą najpierw zmienić siebie. A te wszystkie zmiany muszą uszanować jedną fundamentalną zasadę — nie dopasowuje się Boga do czasów nam współczesnych; to my, współcześni, mamy się dopasować do Boga i do Tradycji, która jest związana z naszą wiarą i wszelkimi przejawami chrześcijańskiego kultu. Tak jak czynili to nasi przodkowie".

Twórcą Teatru Nie Teraz jest Tomasz A. Żak, reżyser, aktor, autor książki Komu służy kultura. Jest też publicystą portalu Polonia Christiana. W swoich felietonach wyraża troskę o teatry pozostające mimo dobrej zmiany wciąż pod lewacką okupacją. Piętnuje rząd, że zanadto się dystansuje od „patriotycznych" marszów niepodległości. Jeśli chodzi o program, Teatr Nie Teraz „penetruje artystycznie konteksty kulturotwórcze i narodowe w ich wymiarze patriotycznym".

Teatr Polski we Wrocławiu. Manifest polityczny?

Jak to wygląda w praktyce? Ano tak, że np. w Kreonie, adaptacji Antygony Sofoklesa, oglądamy opowieść o Polsce uciskanej pod butem Unii Europejskiej.

W Balladzie o Wołyniu opowieść o rzezi miała być pokazana w sposób tak sugestywny, że krytyk teatralny Łukasz Drewniak wyraził obawę, że po jej obejrzeniu mogą pójść w ruch bejsbolowe pały i oberwie się każdemu, kto ma ukraiński akcent.

Punktem kulminacyjnym spektaklu Wyklęci jest z kolei scena, w której bohaterkę, dzielną Inkę, funkcjonariuszka władzy ludowej bije po twarzy egzemplarzem „Gazety Wyborczej", co — zdaniem recenzenta serwisu Polonia Christiana — „może okazać się obrazem ważniejszym dla polskiej sztuki niż wszystkie produkcje teatralne modernistycznych artystów w minionym dwudziestopięcioleciu".

Do Wrocławia Nie Teraz przywozi inscenizację tekstu Kazimierza Brauna, wybitnego twórcy teatru, legendarnego dyrektora Wrocławskiego Teatru Współczesnego, w 1984 roku wyrzuconego z pracy przez komunistyczne władze za działalność w opozycji.

Braun, który niedawno, na scenie Nie Teraz świętował swoje 80. urodziny i 55-lecie pracy artystycznej, w ostatnich latach wyraźnie skręcił na prawo — w swojej ostatniej książce, Dzwon na trwogę, opowiada o inwazji islamskich terrorystów na chrześcijańską Europę — celem ich ataków jest położony na uboczu klasztor. Bohater, reżyser teatralny, wraca po latach do Polski na premierę spektaklu o Maksymilianie Kolbem, wystawianego właśnie w tym klasztorze.

Teatr Polski we Wrocławiu i dobra zmiana

Jacek Głomb, dyrektor Teatru Modrzejewskiej w Legnicy, dobrze zna Tomasza A. Żaka. Do Teatru Nie Teraz trafił na przełomie lat 80. i 90. Szybko jednak stamtąd odszedł, żeby założyć własny ośrodek w Tarnowie.

— Na początku, jeszcze w latach 80., to, co robił Tomek, miało sens, to był teatr społecznie zaangażowany — wspomina. — Ale potem kompletnie zwariował, odpłynął w katolicko-narodowe klimaty. W dodatku od zawsze miał charakter guru, nie dopuszczał do siebie innej opinii niż własna. Dziś Nie Teraz to jedyny znany mi prawicowy teatr, przy czym trzeba pamiętać, że to amatorska scena. Czytam felietony Żaka i widzę, jak strasznie się rozpycha w tym nowym układzie politycznym. I nie mogę uwierzyć, że ktoś zaprasza go do publicznej instytucji kultury — to przechodzi ludzkie pojęcie. Ten człowiek nie ma żadnych umiejętności, które pozwoliłyby mu się zbliżyć poziomem do zawodowego teatru, a poza tym to, co robi, to jest teatr polityczny, skrajnie ideologiczny. Jego obecność na Scenie na Świebodzkim jest skandalem. Tu trzeba bić na alarm, nie można na to pozwolić. Nie wiem, na ile Cezary Morawski zdaje sobie sprawę z tego, w jakiej sytuacji go to stawia — zaproszenie Teatru Nie Takiego to czytelny komunikat, że po to mianowano nowego dyrektora w Polskim, żeby stał się narzędziem dobrej zmiany w kulturze.

Teatr Polski we Wrocławiu. Polityka repertuarowa

Marek Perzyński, rzecznik Polskiego, tłumaczy, że tarnowski teatr zaproszono z dwóch powodów — jednym jest jubileusz Brauna, przez lata związanego z Wrocławiem, drugim — opowieść o Norwidzie. — Przede wszystkim chodzi nam jednak o Norwida, Teatr Polski ze swojej definicji zobowiązuje się przecież do promowania klasyki — tłumaczy.

— Norwida trzeba i wypada znać, a dziś w dobie upadającego czytelnictwa nie jest z tym najlepiej. Tymczasem to jeden z polskich wieszczów i dobrze byłoby, żeby jego dzieła pojawiały się w repertuarze. Nie mnie oceniać manifest polityczny Teatru Nie Teraz i to nie on jest tu najistotniejszy. Tutaj liczy się Norwid — to o polskiego poetę tu chodzi.

Tadeusz Samborski, wicemarszałek odpowiedzialny za kulturę, tłumaczy, że nie ma zamiaru wtrącać się w politykę repertuarową prowadzoną przez Morawskiego. A Teatr Nie Teraz zna. Zapraszał go na spotkanie ze środowiskiem Kresowiaków, bo — jak uznał — tematyka podejmowana przez tę scenę jest „specyficzna". Sam oglądał Balladę o Wołyniu: — Nie jestem wielkim admiratorem tego przedstawienia — powiedział nam.
 

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji