Babcia i wnuczek czyli noc cudów. Gdyby Adam był Polakiem
O "GROTESCE" TRZEBA NARESZCIE NAPISAĆ PRAWDĘ: to nie jest, i nie powinien być teatr dla dzieci. Dziesięć lat temu, pod wodzą małżeństwa Jaremów, zespół tego teatru wystartował jako kukiełkowy teatrzyk dla naszych pociech. I tak na ogół zostało. Jednak w toku pracy i ambicje artystyczne i MOŻLIWOŚCI zespołu "Groteski" poszły znacznie dalej. Dowodem tego jest spektakl jaki pokazuje obecnie krakowska "Groteska". Składa on się z dwóch wielkich ZIELONYCH GĘSI Gałczyńskiego.
Pierwsza część przedstawienia, gęś pod tytułem GDYBY ADAM BYŁ POLAKIEM to znakomite przedstawienie kukiełkowe - pomysłowe i szalenie dowcipne. Jeśliby jeszcze skrócić przydługie sceny mimiczne, byłaby to doskonałość w swoim rodzaju. (Prócz Adama w płaszczu kąpielowym, Ewy z klipsami i osiołka Porfiriona, najbardziej podobał nam się oczywiście pies Fafik. Żywy jego pierwowzór, z którym Gałczyński tak często się bawił, jeszcze i obecnie, wiernie od dziesięciu lat, odwiedza stale redakcję "Przekroju").
Natomiast druga część przedstawienia, wielka gęś BABCIA I WNUCZEK nie jest doskonałością. Jest czymś więcej: rewelacją możliwości nowoczesnego teatru w maskach. Nie możemy tu wyliczać wszystkich świetnych i świeżych pomysłów inscenizatorów. Powiemy tylko, że na przykład logiczne przeprowadzenie koncepcji, kiedy aktorzy grają w maskach, a kiedy je zdejmują, dało sztuce i przedstawieniu zupełnie nowy wymiar, niespotykany na innych scenach. Zobaczyliśmy nagle, jak interesujące w takim teatrze mogłyby być inscenizacje Arystofanesa, Szekspira ("Makbet"!), Brechta i wielu, wielu innych.
Czy teatry kukiełkowe dla dzieci nie są potrzebne? Są, i powinny być artystycznie świetne. Doceniamy ich rolę i znaczenie. Jednakże nie zmuszajmy TEGO zespołu "Groteski" do inscenizowania bajek o misiu i królewnie! Jego zainteresowania idą w innym kierunku. Stąd nasuwają nam się następujące wnioski:
1. Przemianujmy "Groteskę" na teatr dla dorosłych. Kukiełkowy teatr dla dzieci może już prowadzić inny, młodszy zespół pod opieką "Groteski".
2. Dajmy "Grotesce" możliwości grania tego co grać pragnie. Jest i będzie to (jedna z jakże nielicznych u nas!) ambitna scena eksperymentalna.
3. Jeśli prawdą jest, że "Groteska" pojedzie z występami do Paryża, to niech jedzie z TYM spektaklem, z przedstawieniem dla dorosłych. Nawet jako drugiego, niech nie zabiera przedstawienia dla dzieci. Zaliczenie w Paryżu "Groteski" do kategorii "teatrów dla dzieci", będzie nie tylko krzywdą moralną dla zespołu, ale także spowoduje, że na przedstawienie nie przyjdą krytycy i ludzie, którzy interesują się "prawdziwym" teatrem. A "Groteska" naprawdę wykracza poza pojęcia "teatr kukiełkowy" czy też "teatr dla dzieci". Niech za granicą stanie do zawodów jako to, czym pragnie być i częściowo już jest: jako interesujący teatr eksperymentalny.
Uwaga w związku z wyjazdem. Podczas ciągnącego się w nieskończoność przedstawienia "Zemsty" w Paryżu, pewien złośliwy widz francuski powiedział: "Nie wiedziałem, że Polska eksportuje także w tak dużej ilości antrakty". Nasze teatry tłumaczyły się, że... nie wiedziały. Nie wiedziały, iż w Paryżu gra się przedstawienia tylko z jedną przerwą, a maksymalnie z dwoma.
A więc, żeby nie powtórzyło się, że "nie wiedzieliśmy", od razu podajemy, iż STRESZCZENIA granych w Paryżu sztuk w obcych językach winny być: KRÓTKIE, podzielone na sceny, drukowane bardzo dużą a nawet przesadnie dużą czcionką, na białym sztywnym, kartonie, aby je można było łatwo czytać na półmrocznej sali podczas przedstawienia. Zresztą wydaje nam się, że krótkiego "Adama" możnaby przetłumaczyć i grać po francusku. Streszczenie "Babci" możnaby rozwiązać na przykład przeźroczami z tekstem po francusku, wyświetlanymi przed aktami, lub nawet podczas przedstawienia.