Idźcie na Guignola!
"Lalka" jest teatrem niezwykle twórczym, ciągle poszukującym, niespokojnym. Nie jest to, niestety, cechą wszystkich teatrów lalkowych. Niektóre spektakle "Lalki" urzekają liryzmem, wprowadzają jakiś prawdziwy dramat życia w dyskretnym poetyckim ujęciu. Takim spektaklem było ,,Krzesiwo" (według Andersena), takim jest obecnie - "Guignol w tarapatach" L. Moszczyńskiego i J. Wilkowskiego. Zamysł autorów scenariusza bardzo interesujący: pokazać młodej, polskiej publiczności czym jest teatr lalek we Francji, czym powinien być wszędzie, "gdzie na świecie istnieją jeszcze zło, głód i strach", gdzie "są ludzie biedni i krzywdzeni".
Dekorację główną stanowią dwie wielkie fotografie - pocztówki tworzące panoramę Paryża widzianego z góry. Na tym tle biedny lalkarz, przypominający stylem bycia paryskich "gawroszów" rozstawia swój wędrowny teatrzyk. Zaczyna się przedstawienie w przedstawieniu. Biedny szewczyk Guignol jest prześladowany przez złego właściciela domu i jego sojuszników, policjanta, adwokata i innych. Te tarapaty Guignola są smutne i śmieszne zarazem, równocześnie zaś stanowią dobrą okazję do satyrycznych wycieczek.
Ciężar przedstawienia dźwiga Jean (J. Wilkowski). Żywy aktor świetnie współgra z lalkami, ingeruje w ich mały światek, a lalki także często odwołują się do człowieka, który jest ich przyjacielem i opiekunem. To przenikanie się dwu światów na scenie jest udanym eksperymentem, który pozwala inscenizatorowi i reżyserowi (J. Wilkowski) przerzucić dużą część tekstu na żywego aktora. Następne programy "Lalki": "Zaczarowany fortepian" i "Zwertałowa muzyka" mają być jeszcze dalej posuniętą kontynuacją tej linii. Tak pojęty teatr lalkowy daje większe szanse wygrania wszystkich "naturalnych" możliwości lalki. Lalka bowiem "nie lubi" tekstu, lalka żyje w ruchu.
Urok ,,Guignola" polega także na tym, że żywy aktor i lalka wciągają jeszcze do gry trzeciego partnera - widza. Tak powinno być na dobrą sprawę w większości spektakli lalkowych dla dzieci. Ale nasze teatry lalkowe ("Lalka", czasem również) zbyt często odchodzą od tej zasady.
Na zakończenie dodajmy, że muzyka J. Dobrzańskiego - bardzo przyjemna, a scenografia tego spektaklu (A. Kilian) jest jego częścią niezwykle istotną, stanowi również element eksperymentu. Śmiałe pomysły plastyczne i reżyserskie były w zamierzeniu bardzo ryzykowne, w realizacji zaś... idźcie na "Guignola" - zobaczycie!