Ostatnie trzy godziny życia Łunina
To będzie szlagier sezonu! Ostatnie trzy godziny życia Łunina. Premiera w "Dramatycznym" ze Zb. Zapasiewiczem w roli głównej
Porozstawiane na scenie kraty tworzą ciąg cel więziennych. W celi Łunina, z której nie wychodzi on przez cały czas trwania przedstawienia - barłóg, krzesła, zegar, stół, na którym kilka książek, trochę papierów, świeczka, przybory do pisania...
"Ja, Michał Siergiejewicz Łunin, przebywający 20 lat w więzieniach, na katordze, teraz umieram w więzieniu najstraszniejszym, jakie kiedykolwiek w Rosji istniało... Postanawiam więc spisać wszystko w formie dialogu, biorąc za wzór wspaniałe dzieło literatury francuskiej "Kubusia Fatalistę i jego pana" Denisa Diderota. Ponieważ urodziłem się w kraju zniewolonych sługusów, powinienem być nazwany Kubusiem Sługą...".
To jeden z pierwszych wielkich monologów Zbigniewa Zapasiewicza w sztuce radzieckiego autora, Edwarda Radzińskiego. "Łunin, czyli śmierć Kubusia Fatalisty", której premiera odbędzie się w piątek, 9 stycznia, w warszawskim Teatrze Dramatycznym. Przedstawienie reżyseruje Piotr Cieślak, scenografię projektowali: Jorge Reina i Andrzej Włodarczyk; muzykę skomponował Jerzy Satanowski.
Sztukę przełożyła na język polski znana tłumaczka Grażyna Strumiłło--Miłosz, która przyswoiła naszemu teatrowi m.in. dzieła Szukszyna, Druce'a, Aloszyna i Wanpiłowa.
Edward Radziński jest u nas autorem nie znanym, jak zetknęła się Pani z jego sztuką?
- Powiedziałabym raczej, że jest mało znany. Jako dramaturg debiutował w 1960 r. sztuką "Indie, moje marzenie", na język polski tłumaczone były inne jego dramaty "Sto cztery strony miłości" oraz "Kręcimy film". Prapremiera "Łunina" odbyła się w 1979 r. w moskiewskim Teatrze na Małej Bronnej i stała się wielkim wydarzeniem teatralnym, tak wielkim, że gdy w 1980 r. usiłowałam, będąc w Moskwie, sztukę tę zobaczyć, nie mogłam nawet o tym marzyć.
Sztukę tłumaczyła Pani przed półtora rokiem (druk w "Dialogu" - październik 1979), a dopiero jesienią 1980 r. weszła w próby teatralne. Co było tego przyczyna?
-O przetłumaczenie "Łunina" zwrócił eis do mnie w maju 1979 r. Teatr Polski we Wrocławiu, który chciał sztukę tę pokazać na Festiwalu Dramaturgii Rosyjskiej i Radzieckiej, jesienią 1979 r. Byłam nią zachwycona i zgodziłam się na tak karkołomny termin, rezygnując z wyjazdu do Paryża, siedząc dosłownie dzień i noc. Był to mój najcięższy przekład w życiu. Raz, ze względu na czas jakim dysponowałam, po drugie, na bardzo trudny język. Po miesiącu oddałam gotowy tekst i wtedy okazało się... że władze Wrocławia nie Zgodziły się na wystawienie sztuki. Stało się to możliwe dopiero w rok później. W tym czasie "Łuninem" zainteresował się Zbigniew Kubikowski z Teatru Popularnego i Piotr Cieślak, który chciał ją wystawić w "Dramatycznym" ze Zbigniewem Zapasiewiczem w roli głównej. W ten też sposób spełniło się moje największe marzenie związane z "Łuninem"....
-- Bardzo często tłumacząc sztukę, widzę określonego aktora w danej roli. Przekładając "Łunina" myślałam przez cały czas o Zapasiewiczu, gdyż moim zdaniem, trudno o lepszego odtwórcę tej roli. No, i spełniło się.
Czy widniała Pani próby?
- Nie. Zazwyczaj żvwo uczestniczę w powstawaniu przedstawienia, ale w tym roku sprawy związane z Noblem w rodzinie uniemożliwiły mi tę działalność. Zostałam zaproszona na próbę generalna, na czwartek.
Premierę zapowiada Teatr Dramatyczny na piątek, 9 stycznia br. W przedstawieniu, poza Zbigniewem Zapasiewiczem, grają m.in. Małgorzata Niemirska, Andrzej Blumenfeld, Marek Obertyn, Marek Bargiełowski, Wojciech Pokora, Wojciech Duryasz i inni.