Artykuły

Ucieczka jest formą aktywności

Ucieszyliśmy się z Elą, gdy przeczytaliśmy w opisie spektaklu, że wystąpią w nich nasi ulubieni aktorzy - pisze Jarosław Klebaniuk w Teatrze dla Was, o spektaklu "Zagubiony. Obłomow" Stowarzyszenia Kulturalno-Artystycznego "Rita Baum", pokazanym w ramach Dolnośląskiej Platformy Teatru.

O ile Arkadiusza Cyrana widujemy dosyć regularnie, o tyle Agatę Skowrońską - niezwykle rzadko.Ela nie może odżałować, że nie występuje już w Ad Spectatores. Tak więc cieszyliśmy się, bo siedzieli przy radiowym stole, a z pierwszego rzędu można było obserwować miny

Jakież było nasze rozczarowanie, gdy wkrótce wyłączono światło. Przez chwilę wydawało się, że to może zadłużony teatr rachunków nie popłacił i akurat prąd mu został odcięty. Wiele razy podpadł władzom, ostatni robił przykrości nowemu dyrektorowi, przybyłemu z samej "stollycy", więc może akurat w ten wtorkowy wieczór Scena na Świebodzkim, ta najbardziej zbuntowana, doświadczyła wendety z udziałem zakładu energetycznego. Ale nie. Tak miało być. Ostrzegła nas wprawdzie bileterka, że spektakl odbędzie się w całkowitej ciemności, lecz liczyliśmy na to, że chociaż twarze aktorów jakimś współczesnym łuczywem oświetlą.

Ciemność została zmyślnie zaaplikowana przez największego teatralnego szafarza ciemności, Andrzeja Ficowskiego. Doświadczyliśmy jej kilkukrotnie we Wrocławskim Teatrze Współczesnym w ramach specjalnego cyklu z ciemnością (i teatrem) w nazwie. Próby te były mniej lub bardziej udane, a we mnie, jak rzadko, wzbudzały narów do polemiki, a nawet krytyki. Z żadnym innym reżyserem nie doświadczyłem chyba takich inspiracji. Przychodzimy z Elą do teatru po oświecenie, ową rzadką iluminację, na którą w domu przed telewizorem nie mamy szans, a tu nic z tego. Jednak tym razem trudno mieć pretensje, skoro w zasadzie mieliśmy do czynienia z audycją radiową z zaproszonym gościem. Niby w domu mamy dostęp do radia, ale nie do takiego.

Gościem redaktor Spinki był Robert Samson, człowiek, który autobusem firmy Sindbad wyjechał do Frankfurtu nad Menem, lecz nie uważa się za emigranta ("Prawdziwych emigrantów już nie ma, bo prawdziwa emigracja to nostalgia"). Imię skojarzyło się z popularnym prezydentem Słupska, a nazwisko - ze słynnym psychoterapeutą, który został okryty niesławą, gdy oskarżono go o pedofilię. Sama postać, z wdziękiem zagrana, była równie dwuznaczna. Wygłosiła wiele opinii, z którymi zgadzaliśmy się aż do znudzenia, nawet jeśli ubrane były w oryginalny zestaw słów, jak choćby te: "Nacjonaliści są egzekutorami opinii publicznej", pseudokibice stanowią formę "zorganizowanej przestępczości", "Ogłupiała władza zgasi płomień kultury", "Naczelny źle się czuje nad Wisłą. Jest uchodźcą" (to ostatnie - o Jarosławie Kaczyńskim, rzeczywiście często niezadowolonym i narzekającym na rodaków). Niektóre tezy, nawet ironicznie wypowiedziane budziły jednak opór. Generalizowanie w rodzaju: "Polacy wygrali rozpisany przez samych siebie konkurs na cierpienie" i wnieśli "chlubny wkład w kulturę Europy" wyklucza wszystkich tych, którym z martyrologią części elit nie po drodze. Także wielokrotnie powtarzane pytanie retoryczne: "Czy obywatel lekceważony przez własny kraj może być szanowany przez kraj obcy?" przy bliższym rozważeniu przestaje być aż tak bardzo retoryczne. Owszem, za granicę można wyjeżdżać po szacunek - wynikający z bardziej empatycznej i humanistycznej kultury, a często także z powodu większego bezpieczeństwa socjalnego.

Innym wątkiem były stereotypy dotyczące Niemców, których ponoć dotyczy "paradoks jednoczesnego głoszenia szczytnych ideałów i plugawego postępowania". W kontekście niemieckiej motoryzacji i dużych prędkości rozwijanych na tamtejszych autostradach przywołano nawet IV Symfonię Brahmsa i II Symfonię Mahlera.

Trwająca niespełna godzinę całość miała formę kulturalnej pogawędki, w której od czasu do czasu gospodyni programu prosiła o jakieś specjalne tło dźwiękowe czy efekty specjalne, tworząc przyjemną, spoufaloną atmosferę. Gość, na początku nieco speszony i wstrzemięźliwy (ach, te ćwiczenie mięśni twarzy w przerwie na muzykę!) później parę razy dał ponieść się emocjom, najwyraźniej chyba, gdy rozpostarł wizję przemalowania wszystkiego w autokarowym rejsie "czarnym matowym lakierem na czarno". Dla dopełnienia radiowej formuły, pod koniec spektaklu, wciąż w zupełnych ciemnościach, mieliśmy nawet dwa telefony od słuchaczy, z widowni. Niestety, nie byli w stanie, pomimo podpowiedzi, "ściszyć odbiornika".

Realizm i współczesność audycji podkreślane były prawdziwymi wiadomościami z ostatnich dni, jak choćby tą o Syryjczykach, którzy zatrzymali syryjskiego zamachowca, czy tą o Czarnym Proteście, a także aluzjami do wydarzeń nieco dawniejszych (zakłócony przez nacjonalistów wykład Zygmunta Baumana na Uniwersytecie Wrocławskim). Program, jak to w radio, przerywany był reklamami, a właściwie mniej lub bardziej udanymi ich parodiami. Mieliśmy więc "opaski na oczy Temida" i "tabletki na ściemnianie Hit i Git", a nawet zaproszenie na próbny pogrzeb za 39 euro.

Największym impulsem do polemiki z autorem tekstu było dla mnie samo spozycjonowanie Obłomowa, rzekomo wiezionego (metaforycznie lub nie, wszystko jedno) przez Samsona do Frankfurtu. Oryginalna postać z powieści Iwana Gonczarowa nie wybrałaby się w podróż, a już na pewno nie za granicę. Sugerowanie, że bierność tego bohatera miała charakter wyłącznie społeczny, czyli polegający na wycofaniu się z życia publicznego, aktywności dla społeczeństwa czy lokalnej społeczności, uważam za zupełnie błędne. Obłomow przede wszystkim zaniedbał swoje życie osobiste: odrzucił możliwość romansu czy ożenku, zgnuśniał, zapuścił się, roztył, zapadł na zdrowiu i umarł przed czterdziestką, młodo, nawet jak na tamte czasy. Cała reszta jest mniej istotna. Obłomowszczyzna to nie obojętność wobec świata społecznego, lecz obojętność wobec własnego życia, skrajne wycofanie się z wszystkiego. Trafnie przytoczone zostało zdanie z powieści: "Wydarzenia życia zmniejszyły się do rozmiarów mikroskopijnych, ale nawet z tym nie dawał sobie rady". Dla kogoś dotkniętego obłomowszczyzną wstanie z łóżka i umycie twarzy jest problemem, a nie obrona demokracji nad Wisłą czy udział w Czarnym Proteście. Ale czy postać tak uczciwie pobrana z literackiego źródła zasłużyłaby na towarzystwo Sindbada i Samsona?

**

"Zagubiony. Obłomow".

Stowarzyszenie Kulturalno-Artystyczne "Rita Baum"

Wrocław

Reżyseria: Andrzej Ficowski

Obsada: Arkadiusz Cyran, Agata Skowrońska

Premiera: 26 lutego 2016

Spektakl grany 18 października 2016 roku, na Scenie na Świebodzkim Teatru Polskiego we Wrocławiu, w ramach Dolnośląskiej Platformy Teatru.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji