Wrocław. Awantura w teatrze: Morawski wychodzi do publiczności
Poniedziałkowe czytanie powieści Michaela Adamse'a "Psychiatra Boga" w reżyserii Dominika Watina odbyło się przy szczelnie wypełnionej widowni Sceny Kameralnej Teatru Polskiego we Wrocławiu. Ale prawdziwy spektakl rozpoczął się po pokazie.
Po czytaniu aktorzy (nie w komplecie: bez Agaty Skowrońskiej i Mariana Czerskiego) wyszli do braw z zaklejonymi ustami. Potem przed widownią pojawiła dziesięcioosobowa grupa reprezentująca zbuntowaną publiczność Teatru Polskiego. Jej członkowie odczytali swój manifest, w którym po raz kolejny wezwali dyrektora Polskiego do rezygnacji: - Ustąp, panie Cezary, chcemy sztuki, nie komercji - mówili. - Jest pan tylko marionetką w rękach urzędników. Chcemy wolnego teatru, w którym nasz głos będzie traktowany poważnie. Nadal wierzymy, że chce być pan zapamiętany jako człowiek sztuki, nie jako teatralny buldożer, za sterami którego stoją urzędnicze interesy.
"Jest pan bezczelny"
Podkreślali też, że nie chcą w Polskim spektakli reżyserowanych przez Janusza Wiśniewskiego, byłego dyrektora poznańskiego Teatru Nowego (to on ma wyreżyserować "Chorego z urojenia" Moliera).
Po tej manifestacji odezwał się z balkonu dyrektor teatru Cezary Morawski: - Zaraz do państwa zejdę.
Przywitały go pojedyncze brawa, tymczasem protestujących widzów oklaskiwała owacyjnie publiczność. - Te protesty są absurdalne, bo są o niczym - próbował przekonywać zbuntowanych Morawski. - To, że się nie zgadzacie na Janusza Wiśniewskiego, to jest państwa sprawa. Nie musicie chodzić na jego sztuki.
- Jest pan bezczelny, arogancki - odpowiedzieli mu.