Artykuły

Odwiedzamy Guliwera

WARSZAWSKI "Guliwer", to jeden z naszych najstarszych powojennych teatrów dla dzieci. Nie­jedną inscenizowaną bajką i pełnym ruchu widowiskiem czarował on gromady najmłodszych widzów.

Różne były okresy w pracy tego sympatycznego teatrzyku. Z czasów na Marszałkowskiej pamiętamy wiele bardzo dobrych przedstawień. Na Różanej coś się zmieniło. Akcja wi­dowisk nie zawsze była dostatecznie zrozumiała, a nastawienie teatru na dość szeroki wachlarz wieku jeszcze pogarszało sprawę. Wiele do życznia pozostawiała również strona wy­chowawcza. Szczególnie dwa spekta­kle - "Bajka o szklarzu" i "Zacza­rowany bęben" - wywołały zanie­pokojenie rodziców i wychowawców. Lalki "Guliwera" popadły w manierę ruchowej przesady, chaotycznego miotania się i wybryków na scenie.

Z tym większą radością stwierdzić można, że kilka ostatnich przedsta­wień przywraca znowu "Guliwerowi" dobrą opinię. M. in. "Piotruś-zuch", Jana Brzechwy w reżyserii Waleni Zacharskiej, ze scenografią Mariana Stańczaka i muzyką Jerzego Dargiela.

Właściwe widowisko zaczyna się już na ulicy wiodącej do teatru. Małe, pomysłowe, jakże dziecinne w swoim rysunku, barwne plamki poprzyczepiane do parkanu, niby kamyczki znaczące jak w znanej bajce drogę, wprowadzają malców w świat baśni - do ich teatru. Przedstawienie przezna­czone jest głównie dla najmłodszego widza. Na pierwszy plan wysuwa się bogata strona scenograficzna. Reżyser i scenograf operują pięknymi efektami kolorystycznymi. Cały drugi akt to przede wszystkim piękny obraz malarski, połączony z śliczną oprawą muzyczną i tańcami. Ustawione na scenie, piękne w kolorze kwitnąca drzewa są umieszczone na małych platforemkach, co daje świetną pla­mę barwną na tle ciemnej głębi, a zarazem możność poruszania kukieł­ki wokół drzewa, a nie tylko wzdłuż szpar. Pomysłowe i ładne są słomia­ne duszki-chochołki, dobrze pasują­ce do obrazu pracy w gospodarstwie. Szkoda może, iż mały widz nie jest choćby najogólniej wprowadzony w świat baśni. Duszki tańczące w bale­cie budzą powszechne "co to?". Jak widać sam obraz w swojej wizji ma­larskiej jest dla tak młodego odbior­cy niezrozumiały.

W samej akcji, skromnej i niezbyt skomplikowanej, wprowadzono obok elementów baśniowych żywioł zaba­wy. Opracowanie ruchu kukiełek przemyślane i dość harmonijne.

Całe przedstawienie, łączące w so­bie czynnik dobrej zabawy z momentem wychowawczym i poetyckim pięknem, w zupełności zasługuje na bra­wa, jakimi dziatwa nagradza wykonawców.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji