Krzesiwo w teatrze Lalka
Państwowy Teatr "Lalka" na inaugurację swoich przedstawień w Pałacu Kultury i Nauki wybrał bajkę Andersena "Krzesiwo", upamiętniając tym wyborem 150 rocznicę urodzin wielkiego pisarza. Spośród andersenowskich bajek chyba ta jedna może budzić zastrzeżenia natury etycznej. Jej bohater, żołnierz, wracając z wojny, nie tylko nie wywiązuje się sumiennie z umowy z czarownicą, która z nędzarza uczyniła go bogaczem i przywłaszcza sobie zastrzeżone przez nią krzesiwo, ale w oryginalnym tekście nawet ją zabija.
Hanna Januszewska, autorka adaptacji bajki na scenę lalkową, starała się nieco złagodzić naiwną amoralność Żołnierza przez wprowadzenie w prologu motywu współczucia, rehabilitującego brutalnego bohatera. W prologu tym występują trzy postacie, odtwarzane nie przez lalki, ale przez żywych aktorów: Andersen, Żołnierz i Dziewczynka z kwiatami, rodzona siostrzyczka andersenowskiej "Dziewczynki z zapałkami". Dobry czyn Żołnierza, który oddaje jej swoją kromkę chleba i ostatni grosz w zamian za "różę kopenhaską", jest wynagrodzony w sztuce przez Dziewczynkę, która zagrożonemu karą śmierci przynosi zbawcze krzesiwo. Efekt z ukazaniem się na scenie laleczki zamiast ludzkiej postaci Żołnierza budzi żywą wesołość młodocianej widowni i zainteresowanie jej dalszymi losami. Dodajmy, że i prolog i epilog są pisane wierszem, ale utrzymane w stylu andersenowskim.
Ten styl nieco unowocześnił inscenizator i reżyser widowiska, a zarazem kierownik artystyczny teatru "Lalka" - Jan Wilkowski. Lalki Zofii Stanisławskiej-Howurkowej doskonale uplastyczniają charakter postaci, stosując groteskę tam, gdzie tego wymaga oryginalny tekst, zachowują przy tym historyczny autentyzm kostiumów z epoki Andersena. Są to lalki jawajskie, poruszane z dołu za pomocą kijków. Dawno nie widzieliśmy w Warszawie tak śmiałych, precyzyjnych, realistycznych, całkowicie "ludzkich" ruchów lalek, doskonale przy tym zsynchronizowanych z żywym słowem. Tę jednoczesność dało się osiągnąć dzięki temu, że jedna i ta sama osoba manewruje lalką i wygłasza tekst. Powiększa to trud wykonawcy, ale daje nieocenione efekty.
Jednakże co do dykcji aktorów można mieć pewne zastrzeżenia, np. w scenie śniadania królewskiego chwilami do uszu słuchaczy nie docierają całe zdania. Odbija się to natychmiast ujemnie na reakcji dzieci, które zaczynają rozmawiać między sobą, znudzone niezrozumiałą akcją.
W sąsiednich salach urządzono interesującą wystawę lalek z bajek andersenowskich, wystawionych w Polsce i konkursowych rysunków dziecinnych, z których ilustracje pięcioletnich artystów do "Brzydkiego Kaczątka" zdumiewają trafnym odczuciem świata zwierzęcego i piękną gamą kolorów.