Artykuły

Sen o Wrocławiu w Capitolu

"Liżę twoje serce" w reż. Agnieszki Glińskiej w Teatrze Muzycznym Capitol we Wrocławiu. Pisze Magda Piekarska w Gazecie Wyborczej - Wrocław.

Nareszcie Wrocław ma musical, w którym może się przeglądać ze swoją powojenną historią i całkiem współczesnymi problemami. Bo Agnieszka Glińska tylko pozornie opowiada nam kojącą baśń.

"Ja Cyganów smród zbyt dobrze już znam/ Dalej, jazda stąd! Zwijajcie swój kram!/ Nikt tu nie chce waszych leniwych rąk/ waszych durnych pieśni i waszych klątw/ wara wiara, pora pożegnać się/ jedna racja, nacja i czysta krew!" - śpiewa w musicalu niedoszły gwałciciel (Patryk Szwichtenberg).

Cyganka (Helena Sujecka) w powojennym Wrocławiu szuka swojego ukochanego. Na napaść "prawdziwego Polaka" odpowiada ostrym nożem - wytnie mu na czole swastykę.

Po takim początku nikt już nie da się zwieść bajkowemu klimatowi "Liżę twoje serce". Glińska pokazuje nam swój słodko-gorzki sen o Wrocławiu, żebyśmy przekonali się, jak daleko od niego jesteśmy. Czujemy to, kiedy prezydent miasta (Emose Uhunmwangho) pojawia się we wrocławskim Rynku, żeby obiecać obywatelom miasto równych ludzi, bez podziałów i nienawiści. Albo kiedy słuchamy ostrego punkowego songu o politykach, którzy psują świat, wyśpiewanego przez kobiecy band. Jest i przestroga w przypomnieniu Zagłady, która dotknęła także Romów. I wojennego absurdu, którego ofiarami stali się nie tylko ludzie, ale też zwierzęta z wrocławskiego zoo.

Glińska serwuje nam te bolesne ukłucia, nie zapominając jednak o powinnościach związanych z formułą musicalu. Spełnia je niemal wszystkie: piosenki z "Liżę twoje serce" nie chcą wyjść z głowy - z tytułowym romantycznym przebojem i finałowym antywojennym manifestem "Nie ma wojny, nie ma bomby" na czele. Takiego zestawu świetnych kompozycji w jednym spektaklu Capitol nie miał już dawno. Czapki z głów przed Mariuszem Obijalskim i Marcinem Januszkiewiczem! Zgodnie z logiką współcześnie opowiadanych baśni, na scenie pojawiają się, a to rytmy prosto z Jamajki, a to punk czy blues. Na pocieszenie dla tych, którzy oczekują od "Liżę twoje serce" muzycznego powrotu do lat 40., są i inspiracje lwowskimi piosenkami, i przedwojennym kabaretem, i chórami rewelersów.

Jest też silna, niebanalna bohaterka, której los można wpisać w baśniowy schemat - wyrusza do świata pełnego niebezpieczeństw, żeby odnaleźć ukryty w nim skarb, czyli miłość. Po drodze spotyka mnóstwo ciekawych postaci - wśród nich starą Cygankę (song z tekstem Papuszy "Nie przyszłam po wasze pieniążki" w wykonaniu Justyny Szafran to jeden z najbardziej poruszających momentów w tym spektaklu), zmanierowaną gwiazdę Teatru Żydowskiego (Pola Błasik) i prawdziwą niespodziankę tego przedstawienia, czyli Mateusza Bieryta w roli syna lwowskich profesorów. Tego młodego aktora występującego gościnnie na scenie Capitolu, obdarzonego wyjątkową vis comica, pamięta publiczność PPA: jako członek zespołu Kapuczino odbierał wyróżnienie w Konkursie Aktorskiej Interpretacji Piosenki.

Jeśli cokolwiek w tej opowieści przeszkadza, to scenografia Magdaleny Maciejewskiej. Zbudowana z poruszanych na kołach bloczków obłożonych papierem, ani nie buduje klimatu powojennego Wrocławia, ani nie tworzy tła, które pozwoliłoby zaistnieć wizualizacjom Tomasza Dobiszewskiego. W dodatku nieznośnie szeleści, co przeszkadza szczególnie widzom w pierwszych rzędach. Spuszczane na sztankietach nazwy kolejnych miejsc akcji (dworzec, szaberplac, zoo, park Szczytnicki) dowodzą jedynie braku pomysłu, który pozwoliłby plastycznie ograć tę podróż przez Wrocław. Rozumiem powojenną siermięgę, ale nawet ją można wykreować w sposób atrakcyjny dla widza.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji