Krakowski teatr lalek w Lublinie
Krakowska "Groteska", to jeden z tych teatrów lalek, które zrobiły wyłom w poglądach naszego społeczeństwa na sztukę, kukiełkarską. Teatrzyki kukiełkowe do niedawna powszechnie, a często jeszcze i obecnie traktuje się jak widowiska jarmarczne, sztukę niższego rzędu, wyłącznie dla dzieci, coś w rodzaju mniej lub więcej zabawnych pogaduszek, o których szanujący się człowiek może mówić najwyżej z wyrazem dobrodusznej ironii czy pobłażania.
Rzecz jasna, że w czasach Obrazcowa i Skupy, poglądy takie są co najmniej o ćwierć wieku spóźnione, a tych, którzy chcą się przekonać naocznie o tym, że teatr lalek jest prawdziwym teatrem, odsyłamy na przedstawienia krakowskiej "Groteski", która od 9 do 16 bm. wystawia w Domu Kultury Kolejarza "Baśń o pięciu braciach".
"Baśń o pięciu braciach" pióra Obrazcowa i Preobrażeńskiego to ważna, problemowa a jednocześnie bardzo ciekawa sztuka.
Jest pięciu braci, czterech karłów i jeden wielki, łagodny i dobry - Iwan. Bracia boją się, by Iwan ich nie porzucił, bo wtedy musieliby sami pracować na siebie. Przyzywają na pomoc żmiję, której Iwan odebrał kiedyś białego ptaka. Żmija wsączyła Iwanowi do oczu jad, od którego oślepł i który zatruł mu serce lękiem. A braci, żeby ich nie poznał, bo odtąd ma im służyć, zamieniła w cara, generała, popa i kupca. Kończy się baśń, zaczyna alegoria. Biednym, ciemnym olbrzymem rządzą karły, okłamują go i oszukują, morzą głodem. Wielki Iwan mógłby ich zdmuchnąć z ziemi, ale boi się porwać na cara, więc wznosi mu wspaniały pałac, napełnia spichrze zbożem. Biały ptak, którego kiedyś Iwan uratował od żmii, po kropelce przynosi mu w dzióbku wodę ze źródeł życia. Pod wpływem tej wody olbrzym odzyskuje wzrok i pozbywa się lęku. W sieć, którą podejrzliwi bracia zastawili na białego ptaka, chwyta ich samych wyrzuca za kark cara, rozprawia się z tabunami wojsk, które sprowadził na niego generał.
- Ale im dał! - krzyczą chłopcy tłukąc czapkami o poręcze krzeseł. - Alegoria znika, w dziecięcych umysłach zostaje baśń z mnóstwem niekiedy nawet zabawnych perypetii, zakończona mocnym optymistycznym akcentem - triumfu siły i słuszności nad pokraczną gromadą złośliwych karłów. Ile z rewolucyjnej treści zostało w umyśle dziecka - trudno sprawdzić, bo wątpię w to, by dzieci rozumiały cały istotny sens tej baśni, tak zresztą jak my sami w dzieciństwie często nie rozumieliśmy nawet jednej setnej baśni Andersena. W pamięci dziecka zostaną jednak na pewno pewne skojarzenia, z których dopiero po latach potrafi ono zbudować właściwą treść widzianej kiedyś sztuki.
Cały myślowy i emocjonalny ładunek sztuki złagodzono, zbliżono do pojęć dziecka. To raczej w umyśle dorosłego pozostaje tragiczny obraz olbrzyma rządzonego przez złośliwe karły, obraz sugestywny jak skrót, który dobitnie, w paru słowach określa sens stosunków społeczno-politycznych carskiej Rosji.
* * *
W przeciwieństwie do "Konika garbuska", którego w wykonaniu "Groteski" widzieliśmy kilka miesięcy temu w Lublinie, w "Baśni o pięciu braciach" nie ma tego przepychu dekoracji, w których lalki tworzyły tylko jakby ruchomy element.
Reżyseria Wł. Jaremy stuszowała mocniejsze akcenty, jak na przykład scenę oślepienia wielkiego Iwana przez żmiję, przebudzenia się oślepionego Iwana ze snu, wyrzucenia cara. W innym ujęciu sceny te zyskiwałyby może na ekspresji ale też mogły być zbyt makabryczne dla małego widza.
"Baśń o pięciu braciach" w wersji krakowskiej "Groteski" jest spektaklem, który na pewno zainteresuje nie tylko dzieci, ale i każdego widza teatralnego.
Lalki Ali Bunscha i gra aktorów bardzo dobre. Całość, mimo trudnych warunków, do jakich każdy teatr w czasie objazdu musi się dostosować - ogromnie interesująca.