Czy tylko dla dzieci?
Nie, nie będzie to wbrew zamierzeniom recenzja. Raczej garść wrażeń, raczej nieco uwag na marginesie drugiej już (jak szybko mija czas...) premiery w "Czerwonym Kapturku".
Sztuka radzieckiego autora Sudaruszkina, trzeba to z góry powiedzieć została wybrana szczęśliwie. Mimo bowiem swej baśniowej oprawy, mimo że skaczą po scenie, poruszane zwinnymi rękoma animatorów kurki i piesek, kogucik i Leśny Gazda rodzony brat Baby Jagi, widz uzmysławia sobie z całą wyrazistością, że problemy, które przedstawia sztuka nie znikły jeszcze z pola naszego widzenia, że walka klasowa, która w sztuce pokazana jest zupełnie przejrzyście, ale i bardzo strawnie dla widza, walka miedzy podstawowymi masami chłopstwa pracującego a kułactwem - trwa.
I z tego punktu widzenia warto spojrzeć na nakreśloną przez Sudaruszkina postać Janka, który nie jest pankiem, Janka - syna biednego chłopa. Otóż ten właśnie Janek jest przykładem chłopa walczącego, chłopa, który bynajmniej nie kładzie dobrowolnie swych pracowitych rąk w dyby kułackiego wyzysku, Janek w bajce za pośrednictwem "cudownej" kokoszki, która znosi złote jajka, przy pomocy bajkowych, leśnych gazdów i bab jag - w rzeczywistości niejeden Janek - biedniak za pośrednictwem wszelkich udostępnionych mu środków, nie pozostaje bierny, jak jego stary ojciec, ale walczy i to walczy skutecznie.
I to nauka, oto "morał" płynący z bajki. Niesprawiedliwości, wyzysku człowieka przez człowieka nie wolno tolerować. Trzeba je tępić, trzeba je niweczyć. Właśnie - przede wszystkim - od postawy wyzyskiwanych zależy, jak szybko i jak gruntownie wyzysk zostanie zlikwidowany.
Dlatego też z satysfakcją słucha się na zakończenie przedstawienia dźwięcznej, wpadającej w ucho melodii piosenki, której słowa stanowią jak gdyby resumee sensu sztuki:
Tak już bywa na tym świecie, Wszystkim znana prawda ta: Prosty człowiek zło wymiecie. W każdym kraju aż do dna.
Cóż dodać? To chyba, co stwierdza pod koniec druga z kolei książeczka "Biblioteczki ,,Czerwonego Kapturka":
Jasiek z ojcem żyli odtąd w spokoju i radości. Nigdy się już nie rozstawali. A kokoszka, która miała znosić złote jajeczka, niosła zwykłe, białe, które dzieci tak bardzo lubią. Bo kokoszki, co znoszą złoto, żyją tylko w bajeczkach. Naprawdę - ich nie ma...
CO trzeba jeszcze z zadowoleniem podkreślić, to wielki postęp, jaki uczynił zespół teatru w porównaniu z pierwszymi przedstawieniami. Dorosły widz, siedzący wśród dzieci, zdaje sobie mimo woli sprawę, że "Czerwony Kapturek" przestał być owym ząbkującym teatrzykiem, któremu trzeba wybaczyć potknięcia w podawaniu tekstu, monotonię dykcji czy też usterki techniczne. Teraz, kiedy "Janek nie panek" przekonał nas że te trudności zostały pokonane, że animatorzy z zespołu na wpół amatorskiego przedzierzgnęli się już w aktorów, w zespół niemalże zawodowy - potknięć dykcji, czy usterek technicznych nie tylko nie trzeba by było, ale i nie wolno by darować. I w przyszłości - na pewno nie darujemy...
W nowym lokalu "Czerwony Kapturek" przestał być olsztyńskim kopciuszkiem stał się teatrem w pełnym tego słowa znaczeniu. Są, co prawda, jeszcze trudności natury, powiedzmy, biurokratycznej (w Olsztynie) czy też finansowej (Warszawa...) - ale nie one decydują o kryteriach oceny teatru i jego pracy. Ich usunięcie może jedynie przyspieszyć rozwój "Czerwonego Kapturka", jego stabilizację, tak zresztą - jak wykazała praktyka - konieczną.
I nie one również decydują o tym, czy nasz lalkowy teatr jest teatrem tylko dla dzieci. Decydują bowiem jedynie wartości artystyczne, kryteria poziomu i repertuaru.
A "Czerwony Kapturek" jest teatrem nie tylko dla dzieci. Jest również teatrem dla dorosłych. Przygodom "Janka nie panka" z zainteresowaniem i przejęciem (tak jest, przejęciem) przyglądają się bowiem wszyscy widzowie. I ci, w wieku od lat 4 do 14 i ci w wieku od lat 14 do późnej starości. Na przyjazd ,,Czerwonego Kapturka" oczekują w miastach i miasteczkach naszego województwa, w spółdzielniach produkcyjnych i gromadach, w PGR - wszyscy - dzieci i dorośli, jak na to wskazują coraz liczniejsze i - słusznie - coraz natarczywsze w tonie listy.
Listy, których bagatelizować nikomu nie wolno. "Nawet" w Centralnym Zarządzie Teatrów...