U progu sezonu (fragm.)
Jesień w pełni, więc i teatry pełne. I każdy ofiarowuje coś nowego. Od przybytku głowa nie boli. Więc gdy jedni chwalą sobie "Wybranego" Gabora Thurzo w Teatrze Dramatycznym, drudzy pobłażliwie i ze wzruszeniem oglądają "Senat szaleńców" Janusza Korczaka w Teatrze Nowym, przymykając oczy na nikłość dramatyczną teatralnej próby znakomitego pedagoga. Widzowie patrzą życzliwie na "Najzwyklejszy cud" Szwarca w Teatrze Ziemi Mazowieckiej w reżyserii Krzysztofa Wierzbiańskiego i darzą nieustającym powodzeniem "Największą świętość" Iona Druce, przedstawienie Teatru Współczesnego, odznaczone wysoką nagrodą im. Konrada Swinarskiego dla reżysera Macieja Englerta. Ma swoich stałych bywalców Teatr Powszechny, który zdobył zwolenników i dla "Domu Bernardy Alba" Lorki w reżyserii dyplomanta Janusza Wiśniewskiego, i dla swej najnowszej premiery: "Przed wschodem słońca" Hauptmanna...
W Teatrze Dramatycznym: wznowienie sztuki węgierskiego pisarza starszego pokolenia, Gabora Thurzo "Wybrany". Sztuka, już kiedyś grana w Łodzi i w Poznaniu, trafiła do Warszawy dzięki dobrej tłumaczce Camilli Mondral i ma walory dobrego uscenicznienia własnej powieści autora. Tworzenie na siłę "narodowego świętego" nie jest zjawiskiem wyjątkowym. Mnie przypomniało zabiegi wokół kanonizacji królowej Jadwigi. I u nas złą mieli opinię różni "adwokaci diabla", którzy zwracali uwagę na świeckość życia młodej Jadwigi Andegaweńskiej. Rzetelnego obrońcę prawdy w sztuce Thurzo wciela Marek Walczewski doskonale poprowadzoną rolą prawo-myślnego kapłana katolickiego, uginającego się jednak przed wymogami polityki kościelnej hierarchii.