Artykuły

Tańcząc w ciemnościach

Ten spektakl widziałam już tysiące razy. Wystarczy włączyć telewizor. Przykład? Choćby nadawany codziennie "serial" z Iraku. Chcąc nie chcąc, stajemy się jego częścią.

Aktorzy usiedli na widowni, żeby zobaczyć egzekucję Mary Stuart, królowej Szkocji. Obojętni, zdystansowani, z wyrazem twarzy "to nas nie dotyczy". Tylko, że ten spektakl wciąż się powtarza. Teraz w Iraku, wcześniej w Jugosławii, jeszcze wcześniej w XVI-wiecznej Anglii. Ludzie mordują się za wiarę lub pochodzenie. Niczego się nie nauczyli, a despota zawsze się znajdzie.

- Co to ostatnio oglądaliśmy, milordzie? - pyta Kat. - Hrabia Essex... - odpowiada Kent. - Tak. Topór wszedł jak w masło.

Czy nie jest tak, że wszyscy po trosze staliśmy się takimi katami? Codziennie czekamy na czyjąś śmierć. Husajna, bin Ladena... "A może wreszcie go zabili?" - myślimy oglądając "Wiadomości". Tylko czy ta śmierć "za śmierć" coś zmieni? - zdaje się pytać reżyser. Wkrótce pojawi się ktoś następny, kto w imię "wiary" będzie zabijał.

Przed egzekucją

"Mary Stuart" Wolfganga {#au#1693}Hildesheimera{/#} to studium człowieka uwikłanego w politykę. A może raczej zniszczonego przez nią. Oglądamy ostatnie chwile Marii Stuart, królowej Szkocji, katoliczki skazanej na śmierć przez protestantów. Halina Skoczyńska stworzyła przejmujący portret kobiety, która stojąc na krawędzi, stara się ocalić resztki godności. Próbuje oswoić własną śmierć, bo wcześniej skazywała innych. Z wszechwładnej królowej stałą się wrakiem człowieka. Samotna i znienawidzona przez poddanych kładzie głowę na pniu. - Nie lubię krwi i łez - mówi do Kata.

Każdy ma swoją rolę w historii. Tym razem Kat wykona wyrok na niej (świetna rola Zygmunta Bielawskiego). Dla niego zabijanie to powszedniość. Jest rzemiosłem, a skazani - klientami.

Trzecim bohaterem sztuki Hildesheimera są poddani. Nienawidzą królowej, ale jednocześnie nie wiedzą, co bez niej zrobić. W pałacu rządzi anarchia, orgie, kradzieże, mordy... Nic się nie liczy, nawet wiara.

Zapach śmierci

W celi panuje chłód, gdzieniegdzie płoną pochodnie. Królowa siedzi na pniu przygotowana do egzekucji. - Bawmy się, bawmy... - krzyczy w amoku. (- Zaraz jeszcze zacznie tańczyć - komentują poddani, rzucając się na jej klejnoty). Miejsce egzekucji zostaje odgrodzone "policyjną" taśmą, jak w telewizyjnym "Pod napięciem". Zaraz zacznie się show.

Scenografia Mikołaja Maleszy sprawia, że wręcz czujemy zapach śmierci. Halina Skoczyńska nie boi się brzydoty. Balansuje na granicy przesady, kiedy ciągnie za sobą sparaliżowane nogi albo w ataku apopleksji rzuca się na krześle. To przypomina Bjork z "Tańcząc w ciemnościach" von Triera. W przedstawieniu zabrakło nowatorstwa. Czegoś, co sprawia, że siedzimy w teatrze z zapartym tchem. Tym razem tchu starczyło tylko na godzinę.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji