Artykuły

Warszawa. Szczepkowska znowu odeszła z Powszechnego

Joanna Szczepkowska [na zdjęciu] nie zagra w spektaklu "John Gabriel Borkman" w Teatrze Powszechnym. Odeszła z powodu sporu artystycznego z reżyserującym sztukę Zbigniewem Zapasiewiczem. Ale swoją rolę pokaże w innym teatrze.

Rola pani Borkman w sztuce Ibsena "John Gabriel Borkman" miała być dla aktorki powrotem do teatru po dość długiej przerwie. Joanna Szczepkowska odeszła z Powszechnego dwa lata temu, kilka tygodni po głośnym zamieszaniu, które wywołał spór z Krystyną Jandą.

- Wróciłam z potwornego głodu grania, z tęsknoty za ludźmi, przez co rozumiem i kolegów, i wszystkich pracowników - mówi. - Kiedy dostałam propozycje roli w "Johnie Gabrielu Borkmanie", poczułam się szczęśliwa. Próby rozpoczęły się w grudniu.

Wspaniała, bierzcie z niej

Joanna Szczepkowska wspomina próby: - Zapasiewicz często mówił: "Patrzcie, jaką ona ma temperaturę, bierzcie z niej". Ta rola była moim artystycznym wyzwaniem. Nigdy nie dałam z siebie tyle w teatrze, ile teraz przy tej roli. O czym zresztą Zapasiewicz stale mówił, nie ingerując w moją interpretację, lecz określając ją jako "wspaniałą".

Aktorka mówi, że nie była tego wcale pewna. I potrzebowała wielu prób na "pogłębienie roli". - Ale reżyser miał poważne problemy z innymi aktorami, którym nie umiał określić zadań, więc ja zostałam na zasadzie "ona się wyrobi" - opowiada. - Zbigniew Zapasiewicz jest wybitnym aktorem, ale jako reżyser bywa bezradny.

Szczepkowska wspomina, że w czasie prób dochodziło do sprzeczek, ale na początku wcale jej to nie niepokoiło. - To jest normalne w teatrze. Kiedy jednak kolejny raz doszło do wymiany zdań (moim zdaniem to po prostu ucieczka od zwykłej, mozolnej pracy), nagle usłyszałam, że powinnam pójść do dyrektora i zrezygnować z roli.

Tak zrobiła. Poszła do dyrektora Krzysztofa Rudzińskiego. - Kiedy siedzieliśmy u niego z Zapasiewiczem, nie odezwał się ani słowem. Zgodził się też na moją "dobrowolną rezygnację" z roli - dodaje.

Konflikty w teatrze się zdarzają

Zbigniew Zapasiewicz żałuje, że Joanna Szczepkowska nie zagra w jego spektaklu, ale nie widział szans na dalszą współpracę. - Nie zgadzaliśmy się co do kształtu artystycznego spektaklu. Joanna Szczepkowska nie chciała zaakceptować tego, co proponowałem. Musieliśmy się rozstać - wyjaśnia. Twierdzi, że takie rozstania w teatrze zdarzają się często. Sam jako aktor też tego kilka razy doświadczył - Jerzy Jarocki, przygotowując niedawno premierę "Kosmosu" w Teatrze Narodowym, wymienił w trakcie prób aż trzech aktorów i nie było żadnego szumu wokół - dodaje.

Joanna Szczepkowska zgadza się, że teatr to nieprzewidywalna materia i zdarzają się rozstania z aktorami, ale czy wszystko musi odbywać się w taki sposób. Nie może zrozumieć, dlaczego nie było konfrontacji dzieła i sporu, dlaczego nikt nie był ciekaw, jak ona to gra. Wyobraża sobie, że w teatrze w takim wypadku powinno pojawić się tzw. trzecie oko, które obejrzy rezultat prób i podejmie decyzję. - Powinien to zrobić dyrektor artystyczny albo główny reżyser teatru - podpowiada aktorka. - Mnie po prostu usunięto bez takiej konfrontacji, nie ukrywając nawet, że włożyłam w to niesamowitą pracę i energię. A w rolę natychmiast weszła Joanna Żółkowska.

Czy była szansa, aby ten spektakl w poprzedniej obsadzie uratować?

- Być może, gdyby przejął to inny reżyser. Krótko mówiąc reżyser, a nie aktor - mówi Joanna Szczepkowska.

- Jakby można było uratować, to byśmy uratowali - odpowiada Krzysztof Rudziński, dyrektor Teatru Powszechnego. - Jak świat światem, a teatr teatrem, konflikty w teatrze się zdarzają.

Nie pozwolę jej umrzeć

Joanna Szczepkowska zdecydowała się, że pokażę swoją rolę oddzielnie we wcześniejszym terminie i w innym teatrze. Dlaczego? - Żeby zaistniała - opowiada aktorka. - Pokażę i zarejestruję na jakiejś kamerze choćby najprostszej. Ta postać żyła już własnym życiem i nie pozwolę jej umrzeć. Będę walczyć o prawo do zaistnienia tego, co zrobiłam, choćbym się miała ośmieszyć. Muszę zostawić ślad po swojej pracy. Nie mogę pogodzić się z tym, że w przedstawieniu w Powszechnym skorzystają z moich pomysłów, z mojej energii. Ja tam nadałam wszystkiemu dużą temperaturę, w teatrze też istnieje coś takiego jak plagiat tylko, że jest nieuchwytny.

Na razie nie wie, gdzie pokaże "Panią Borkman". - Może w jakichś studyjnych klubach, gdzie przychodzą ludzie zainteresowani teatrem. Już odbyło się kilka rozmów i wszyscy są na tak. Z pewnością odbędzie się to przed premierą w Powszechnym - dodaje Joanna Szczepkowska.

Premiera w Teatrze Powszechnym planowana jest na 3 kwietnia.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji