Artykuły

Monika Dzienisiewicz. Pożegnanie(23.04.1939 – 25.06.2016)

Kiedy w piątek wieczorem 25 czerwca 2016 roku oglądałem „Fakty" w TVN, zadzwonił telefon. Była to Ewa Decówna. Pytała, czy słyszałem, że Monika Dzienisiewicz miała wypadek samochodowy. Nie wiedziałem. Kilka godzin później zatelefonowała Krysia Gucewicz. Z porażającą wiadomością, że Monika Dzienisiewicz nie żyje.

Prowadziła samochód. Dostała wylewu. I już jej nie ma. To był dla mnie szok. Nieoczekiwany jak grom z jasnego nieba. Odżyły wspomnienia. Czasy kiedy jeździłem z Krysią Gucewicz do Krynicy. Spotykaliśmy tam w ZAIKS-ie Monikę Dzienisiewicz i jej męża znakomitego aktora Andrzeja Kopiczyńskiego. W jadalni siedzieliśmy przy jednym stoliku. Biesiadowaliśmy wspólnie. Prowadziliśmy długie rozmowy o teatrze. Wypijając przy tym spore ilości wina. Monika była koneserką. Któregoś dnia, przypadkowo w pobliskim sklepie trafiliśmy na lepsze i znacznie tańsze. Wykupiliśmy wszystkie butelki. Andrzej był moim kolegą z dawnego Teatru Rozmaitości.

Niezapomniany inż. Karwowski z filmu Czterdziestolatek. Rola ta przyniosła mu rozgłos i sławę. Monika Dzienisiewicz zaczynała jako aktorka. Nie zrobiła takiej kariery jak Andrzej. Ale była cenionym pedagogiem. W łódzkiej Szkole Filmowej. Wszyscy ją znali i lubili. Jej uczniami byli między innymi Piotr Polk, Wojciech Malajkat i Iza Kuna. Była osobą niezwykle atrakcyjną i towarzyską. O szerokich zainteresowaniach.

Pochodziła z utalentowanej rodziny. Z Jej starszym o dwa miesiące bratem Maćkiem Dzienisiewiczem pracowałem w teatrach Klasycznym i Rozmaitości. Przyjaźniliśmy się. Był sympatycznym człowiekiem i znanym aktorem. Jego żona Nina Girycz była aktorką Teatru Współczesnego. Monika Dzienisiewicz urodziła się w Łodzi 23 kwietnia 1939 roku .Ukończyła Wydział Aktorski Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej i Filmowo-Telewizyjnej w Łodzi w roku 1962. Po studiach zaangażowała się do Teatru Ateneum w Warszawie. Grała niemalże w każdej sztuce. Wywiązywała się doskonale z powierzonych zadań. Była młoda i piękna. Zapamiętałem jej nazwisko. Ale sztuk, w których grała, nie pamiętam. Grała też w kilku filmach. Występowała na tej scenie przez dziesięć lat, do roku 1972. Nie znam powodu, dla którego pożegnała się z aktorstwem i zajęła pedagogiką. Uprawiała ten nowy zawód z ogromną pasją i zaangażowaniem. Był jej przeznaczony. Odnosiła sukcesy. Studenci ją lubili.

Trzy razy wchodziła w związki małżeńskie. Jej pierwszym mężem był Wowo Bielicki. Drugim Daniel Olbrychski. Urodziła mu syna Rafała. Trzecim jej małżonkiem został Andrzej Kopiczyński. Było to najtrwalsze, najszczęśliwsze i najdłuższe małżeństwo.

Choć niełatwe. Oboje byli nieprzeciętnymi osobowościami. O silnych charakterach.
Poza Krynicą wielokrotnie spotykaliśmy się na różnych imprezach. Nie byliśmy w zażyłych kontaktach. Ale telefonowaliśmy do siebie. Ostatnio rozmawiałem z Moniką w styczniu b.r. na promocji mojej najnowszej książki Czas, który minął w Instytucie Teatralnym.
Miała poważne problemy. Andrzej ciężko chorował. Tracił siły i pamięć. Wymagał nieustającej pomocy. Pozostawał w domu pod jej troskliwą opieką. Nigdzie go nie oddała. Teraz po jej śmierci dowiedziałem się, że jest w szpitalu. Nie wiem, jak się potoczą jego losy. Bez niej. Dobrze, że nie ma już świadomości. Żegnaj, kochana Moniko. Byłaś dobrym, szlachetnym człowiekiem. I znowu skreślam kolejny adres i telefon. Będzie mi Cię brakowało. Odpoczywaj w spokoju.

[Na zdjęciu: Monika Dzienisiewicz w Iluminacji, reż. Krzysztof Zanussi, 1972 r.]

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji