Czarne. Koszaliński monodram za kratami
Kultura przez duże "K" zagościła w czarneńskim więzieniu. Co więcej okazję do strawy duchowej z prawdziwego zdarzenia tutejsi skazani będą mieli cztery razy w roku.
Skoro sami nie mają szans na wyprawy do teatru i opery, artyści przyjadą do nich. I chociaż nie zrobią tego za darmo, najprawdopodobniej zapłaci za to Unia Europejska.
- Nawiązaliśmy współpracę z Bałtyckim Teatrem Dramatycznym w Koszalinie oraz z Operą na Zamku w Szczecinie - mówi porucznik Zygmunt Karasiński, wychowawca do spraw kulturalno-oświatowych czarneńskiego więzienia. - Raz na kwartał tamtejsi artyści będą odwiedzali nasz zakład. Napisaliśmy specjalny program, dzięki któremu jest spora szansa na to, że przedsięwzięcie będzie finansowane ze środków unijnych.
Na początek współpracy więźniowie z Czarnego obejrzeli monodram pt. "Podróż do zielonych cieni" [na zdjęciu] w wykonaniu Anny Kutkowskiej z koszalińskiego teatru. Sztuka autorstwa Finna Methlinga, duńskiego dramatopisarza swoją premierę w Bałtyckim miała miejsce w listopadzie ubiegłego roku. Monodram to historia kobiety - od narodzin aż do śmierci. Co więcej - mimo prowizorycznych warunków panujących w więzieniu, świetnie udało się "dograć" scenografię, która w tym właśnie spektaklu odgrywa ogromne znaczenie. Na więźniach ogromne wrażenie zrobiła między innymi fragment o macierzyństwie, gdy na scenie wyświetlany jest obraz badań ultrasonograficznych.
"Podróż do zielonych cieni" to nie pierwszy spektakl, który oglądali więźniowie odsiadujący wyroki w Czarnem. Wcześniej furorę robiły między innymi sztuki autorstwa Mirosława Pisarkiewicza, jednego z osadzonych. W Czarnem prezentowali się inni artyści - między innymi Wojciech Siemion i Emilia Krakowska. Spektakl od początku do końca przygotowany przez profesjonalistów mieli okazję oglądać po raz pierwszy i jak wiele wskazuje - nie ostatni.
Wprawdzie "Podróż do zielonych cieni" to monodram - obok Anny Kutkowskiej ważną rolę w nim odegrał jednak projektor multimedialny.