Artykuły

Jednooki król Jan (fragm.)

Jest w sztuce Carlosa Fuente­sa "Jednooki jest królem" scena, która mogłaby zorgani­zować kierunkowo całe przedsta­wienie - scena, która przywo­łuje główny motyw "Apocalipsis cum figuris" Jerzego Grotowskie­go: odejście Księcia. Tu i tam: daremna ofiara Golgoty poniżeń, upokorzeń, zejścia na samo dno ludzkiej małości, nikczemności, upodlenia - po to, by stać się w pełni człowiekiem, by być jed­nym z nas. Tylko u Grotowskie­go jest to dojmujący punkt dojś­cia: Ciemny odchodzi do słowach jednego z jego uczniów. - Po coś przyszedł? Idź i nie wracaj wię­cej. U Fuentesa Książę odchodzi sam od Donaty, kiedy się przebra­ła miara poniżania jego ludzkiej i męskiej godności. I tylko słowa odchodzącego przywołują tamtą wrocławską reminiscencję. Słowa, które w przedstawieniu zaskakują, bo pierwsza jego część jak też pierwsze sceny części drugiej nie wychodzą poza nowo mieszczań­ski teatr okrucieństwa. Wydaje się, że nie wszystkie tkwiące możliwości zostały wyko­rzystane. Relacje między postaciowe w tej dwuosobowej sztuce są zmienne. Donat i Książę, to prze­de wszystkim pani i jej lokaj - i tu trudno opędzić się od remi­niscencji z "Panny Julii" Strindberga. Ale to także - mężczyzna i kobieta, dwoje kochanków. Ale jeszcze: brat i siostra, mąż i żona. Zbawiciel i Ludzkość. Poza Strindbergiem - jeszcze Beckett ("Końcówka" - wzajemnie na siebie skazani) i Albee (sadystycz­na rozkosz upokarzania i dręcze­nia oraz samodręczenia z "Kto się boi...") lecz przede wszystkim: specyficzna metafizyka współ­czesnej dramaturgii Ameryki Ła­cińskiej.

Trzeba mieć bardzo bogato wy­posażony w środki artystycznej przekazu i bardzo elastyczny apa­rat aktorski, by w pełni wyko­rzystać potencjalne możliwości tekstu. Ryszarda Hanin jest wiel­ką aktorką, ale jej wielkość za­sadza się na jednorodności posta­ci, a nie na umownej wielkości. Donata jest, wydaje się, w siwej kobiecej kreacji wyrafinowana, perwersyjna i zmysłowa. A więc: anty-Hanin. Tekst sztuki o męt­nej metaforyce jest w wielu swoich partiach pretensjonalny, pozorujący. A więc: anty-Hanin. Zrozumiałe, że aktorstwo Marka Bargiełowskiego tym bardziej nie mogło wytrącić nas z emocjonal­nej bierności czy wręcz obojęt­ności. Więc chybia jakieś ułomne, jednookie jest to przedstawienie sztuki wybitnego meksykańskie­go pisarza i dyplomaty.<<<

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji