Artykuły

Je­dnooki jest królem

Carlosa Fuentesa, jedne­go z najwybitniejszych pi­sarzy Ameryki Łacińskiej, znaliśmy w Polsce przede wszystkim jako prozaika. Wyszły u nas jego powieści "Śmierć Artemia Cruz" (1969 r.) i "Kraina najczys­tszego powietrza" (1972 r.) oraz opowiadania "Pieśń ślepców" (1973 r.) i "Aura" (1974 r.) Krakowskie Wy­dawnictwo Literackie przy­gotowuje do druku powieść "Spokojne sumienie".

Fuentes jest dyplomatą, w tej chwili pełni funkcję ambasadora Meksyku w Paryżu, w Paryżu też de­biutował przed pięciu laty jako dramaturg sztuką "Je­dnooki jest królem". Przed­stawienie przygotował Jorge Lavelli, znany między innymi z tego, że wprowa­dził Gombrowicza na sceny francuskie; grali w "Jedno­okim" Maria Casares i Sammy Frey.

Ta dwuosobowa sztuka, dedykowana Marii Casares, wielkiej aktorce francus­kiej, przyjęta została z dużo mniejszą aprobatą niż twór­czość prozatorska Fuentesa. W streszczeniu samego au­tora rzecz wygląda nastę­pująco: "Kobieta imieniem Donata i jej służący Książę mieszkają w opuszczo­nym domu. Oboje są ociem­niali, ale każde z nich jest przekonane, że tylko ono jest dotknięte kalectwem. Każde mniema również, że ta druga osoba jest opieku­nem, przewodnikiem. O ty­le, o ile sztuka ta podlega prawom utworu sensacyj­nego, chodzi w niej o po­wolne odkrywanie przez każdą z dwóch osób, że jej partner jest również ociem­niały. Oboje od sześciu dni oczekują powrotu męża Do­naty, akcja toczy się siód­mego dnia". To co Fuentes nazywa akcją, jest okrutną grą tych dwojga, w której starają się nawzajem siebie zniszczyć. Torturują się wzajemnie, znęcają się nad sobą. Kim dla siebie są? Pa­nią i służącym, bratem i siostrą, kochankami. Ale także Mężczyzną i Kobietą, Adamem i Ewą, Chrystu­sem i Ludzkością - jak na­pisał jeden z francuskich krytyków. Fuentes odwołu­je się do wielu archetypów, wszystko w tej sztuce, od tytułu począwszy, jest me­taforyczne i unurzane w symbolice; nic nie daje się odczytywać wprost. Wśród ślepców - jednooki jest królem, wśród ślepców mo­ralnych, oczywiście. Każda kolejna sytuacja, nieomalże każde zdanie mają kilka den, kilka nakładających się na siebie znaczeń. Sztu­ka Fuentesa tkwi korzenia­mi w tym, co stworzyła literatura latynoamerykańs­ka i co zyskało jej świato­we uznanie - w realizmie magicznym. Realizm rea­liów jest cieniutką skorup­ką kryjącą skłębioną masę znaczeń wywiedzionych z ludzkiej podświadomości, z myślenia mitotwórczego i magicznego, z archetypów funkcjonujących w świado­mości zbiorowej nie tylko białej rasy, lecz i czarnej. Realizm magiczny w prozie przyniósł arcydzieła, które uplasowały literaturę iberoamerykańską w świato­wej czołówce. Z dramatem wyrastającym z tego kręgu mamy w Polsce do czynie­nia po raz pierwszy i trud­no jest ocenić, czy jego noś­ność i pojemność są równie wielkie jak prozy. "Jednooki jest królem" Fuentesa wystawił ostatnio, w Sali Prób, warszawski Teatr Dramatyczny. Przed­stawienie przygotował młody reżyser ROMUALD SZEJD. Jest ono myślowo skłębione, trudne, niejasne. Ile w tym reżyserskiego braku doświadczenia, a ile rzeczywistych niemożności przełożenia na język sceny całej migotliwości znaczeń sztuki, niełatwo będzie roz­sądzić. Chłód, z jakim jest przyjmowane przedstawie­nie, płynie chyba także oporów widowni przed ostrym ekshibicjonizmem te­go utworu, także erotycz­nym, do czego nie jesteśmy przyzwyczajeni. A jednak - z oporami, nie bardzo rozumiejąc, nie chwytając wszystkich znaczeń patrzy­liśmy na to przedstawienie zafascynowani. Zafascyno­wani parą aktorów. Donatę gra RYSZARDA HANIN, Księcia - MAREK BAR­GIEŁOWSKI. Oboje pre­zentują oszołamiającą wir­tuozerię techniczną i wspa­niałą otwartość aktorską. Magma znaczeniowa utwo­ru przepływa przez nich, tak że nieomal fizycznie się to odczuwa. Rejestrują najdrobniejsze niuanse, są rozwibrowani jak najdeli­katniejsze instrumenty mu­zyczne. Ryszarda Hanin miała zadanie jeszcze trudniejsze niż jej partner. Eks­hibicjonizm Donaty, jej głęboki erotyzm są obce naturalnej powściągliwości tej aktorki. Musiała ona w tej roli przezwyciężyć i sie­bie, i swoje dotychczasowe doświadczenia. Takiej Ha­nin jeszcze nie widzieliśmy. Książę Bargiełowskiego raz jeszcze przypomina, iż jest to jeden z najwybitniej­szych naszych aktorów, o ogromnej skali możliwości. Jaka szkoda, że nie jest tak wykorzystywany, jak na to zasługuje.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji