Artykuły

Krzysztof Materna o terapii dla Polaków. Premiera w Teatrze Imka

- Staram się być blisko spraw poważnych, zaangażowanych społecznie, ale spojrzeć na to z dystansem satyryka - mówi Krzysztof Materna przed premierą "Słownika ptaszków polskich" w Teatrze Imka.

Krzysztof Materna sięga po tekst Jakuba Morawskiego, żeby opowiedzieć o zawiłościach polskiego języka. Dlaczego Polacy nie mogą się porozumieć? Przecież mówią tym samym językiem. A może jednak nie? Akcja rozgrywa się podczas terapii, którą poprowadzi jako psychoterapeutka aktorka Iwona Bielska.

Wystąpią m.in.: Olga Bołądź, Janusz Chabior, Robert Rozmus, Agnieszka Suchora oraz Dorota Rabczewska, która - jak zapowiada reżyser - ma szansę w tym spektaklu zaskoczyć fanów Dody. Premiera w niedzielę. Spektakle przedpremierowe w piątek i sobotę.

Dorota Wyżyńska: Zacznijmy od tytułu. Jakie ptaki znalazły się w "Słowniku ptaszków polskich"?

Krzysztof Materna: No właśnie, które ptaki mają polski rodowód? Jeśli przyjąć założenie, że polski ptak to ten, który mieszka w Polsce przez cały rok, to spełniają ten warunek wodniczka, zaganiacz, skowronek, ale bocian już nie. Bo to przecież emigrant afrykański, który przyjeżdża do nas tylko po to, żeby się najeść i urodzić dzieci.

Jest też pewien problem z orłem z naszego godła. Dla ludzi, którzy znają się na ptakach, to nie orzeł, tylko orłan - ptak z rodziny jastrzębiowatych. W związku z tym nie zdziwiłbym się, gdyby znalazła się w tym kraju większość, która będzie chciała wprowadzić innego ptaka na nasze godło. A już całkiem serio - wątek ptasi jest prowadzony w spektaklu dwutorowo i służy nam przede wszystkim do tego, żeby opowiedzieć o polskim języku.

"Mówimy tym samym językiem, a nie możemy się porozumieć" - to punkt wyjścia spektaklu. A może nie mówimy tym samym językiem?

- Poszczególne grupy społeczne operują swoimi językami, dlatego coraz trudniej się nam dogadać. Inaczej mówi babcia z Radia Maryja, a inaczej pracownicy korporacji, inaczej młodzież, a to, co stara się nam przekazać telewizja, to już jest kompletna magma. I tak mówimy coś do siebie, a nic z tego nie wynika, ewentualnie zamieszanie. A przecież język jest jedną z podstaw funkcjonowania narodu. Autor "Słownika..." Jakub Morawski ma na polszczyznę słuch absolutny. Przedstawiając te bardzo różne języki, dokłada jeszcze język własny, bardzo oryginalny.

Jak trafiłeś na ten tekst Jakuba Morawskiego?

- Przypadkiem. Kuba Morawski został laureatem konkursu na opowiadanie organizowanego przez wydawnictwo Chimera, które wtedy jeszcze istniało. Zwrócił mi na niego uwagę juror konkursu Janusz Rudnicki. Kiedy skontaktowałem się z Kubą Morawskim, akurat był w Hongkongu, robił tam doktorat. W ramach wakacji wsiadłem w samolot i poleciałem do niego. Pracowaliśmy wspólnie przez 10 dni, pół roku później dostałem utwór, który miał ponad 160 stron, z czego zrobiłem adaptację na 60 stron.

To trudny tekst, gęsty, aktorzy musieli włożyć sporo pracy, żeby go opanować. Bo muszą mówić tym językiem jak własnym.Na szczęście mam znakomitą obsadę, udało mi się zebrać zespół wyjątkowy i różnorodny.

A wśród aktorów... Dorota Rabczewska. Zanim pojawiły się oficjalne informacje o premierze, już plotkarskie portale donosiły, że w Imce zagra Doda. O to chodziło?

- Oczywiście nie było moim celem reklamowanie spektaklu obecnością Dody. Nie zaangażowałem Dody, ale Dorotę Rabczewską. Początkowo udział Doroty w spektaklu chcieliśmy utrzymać w tajemnicy do premiery, ale okazało się, że to niemożliwe, bo jest śledzona przez media. Aktorzy przyjęli ją bardzo dobrze. Ma trudną 20-minutową scenę. Myślę, że to dla niej też sposób, żeby uwolnić się od pewnego wizerunku, pokazać się w nowej roli. Gra Andżelikę - dziewczynę, która została zaatakowana w lesie przez "dresa". O tej strasznej dla siebie przygodzie opowiada na terapii.

Bo spektakl zaczyna się od terapii. Jaka terapia jest dziś potrzebna Polakom?

- Byśmy przynajmniej starali się zrozumieć racje drugiej strony. Zamiast prowadzić wojnę, pogodzili się i uświadomili sobie, że jesteśmy dumnymi Polakami w europejskim kraju, który żyje w jednej wspólnocie.

"Słownik ptaszków polskich" to twój kolejny eksperyment w teatrze. W swoich spektaklach: "Czas nas uczy pogody", w którym amatorzy - osoby 65 plus - śpiewali polskie przeboje; "Hipnoza", do której co wieczór zapraszałeś na specjalny improwizowany seans innego aktora; czy "Sienkiewicz...", w którym pół żartem, pół serio rozliczałeś się z twórczością polskiego noblisty, zawsze szukasz nietypowej formy...

- Eksperyment mnie kręci. Nie mam ambicji, nie czuję się upoważniony, żeby reżyserować "Hamleta". Staram się być blisko spraw poważnych, zaangażowanych społecznie, ale spojrzeć na to z dystansem satyryka. Czyli nie błazenada, raczej śmiech przez łzy. Ważna jest dla mnie postać Stańczyka. Tak rozumiem swoją rolę jako osoby, która zajmuje się satyrą. Śmiech, ale też rada, ostrzeżenie i mądry dystans.

***

"Słownik Ptaszków Polskich"

Tekst: Jakub Morawski

Reżyseria iadaptacja: Krzysztof Materna Kostiumy: Katarzyna Rysiak Scenografia: Marcin Dzwonkowski

Występują: Agnieszka Suchora, Olga Bołądź, Dorota Rabczewska, Robert Rozmus, Dominik Bąk, Janusz Chabior, Iwona Bielska oraz Krzysztof Materna.

Teatr Imka, ul. Konopnickiej 6. Premiera: 8 maja, spektakle przedpremierowe: 6 i 7 maja. Następne spektakle: 10 i 11 maja. Bilety: 85-150 zł.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji