Wolałbym nie
Niepokój duszy szkodzi zdrowiu. Najłatwiejszy sposób życia jest najlepszy. - Takie dewizy wyznaje i stale powtarza mecenas Sebastian Kran. A także energicznie głosi, że teraźniejszość jest wspaniała, a przyszłość będzie jeszcze wspanialsza. Chór dwóch kancelistów skwapliwie mu przytakuje i przyklaskuje. Życie więc w kancelarii toczy się spokojnie, pracowicie i posłusznie. Aż pewnego dnia zjawia sic trzeci kancelista, młody Bartleby. Przez cztery miesiące sprawuje się solidnie, a potem nagle powiada: wolałbym nie. Odmawia pracy, rezygnuje ze wszystkiego, nie chce opuścić kancelarii, milcząco protestuje. Pryncypał najpierw perswaduje, potem się wścieka, wreszcie sam ulega fascynacji tego protestu. I teraz okazuje się z wyznań, że ten jego spokój opierał się na niezbyt spokojnych podstawach. Młodym kontestatorem zaś zajęła się policja, węsząc w tym politykę, anarchię i tym podobne brzydkie sprawy. Rzecz dzieje się w Stanach Zjednoczonych. W końcu wszystko wraca do dawnej normy. Mecenas Kran nadal powtarza swoje dewizy życiowe. Tylko już nikt - także i on sam - im nie wierzy. Niepokój jest jednak potrzebny dla zdrowia, najłatwiejszy sposób życia niekoniecznie musi być najlepszy. I dobrze, jeżeli człowiek czasem zdecyduje się powiedzieć: wolałbym nie.
Jerzy Zawieyski napisał sztukę "BARTLEBY" na motywach znanego opowiadania Hermana Melville'a (zrobiono z tego także film amerykański). Sztuka nie była jeszcze wystawiana i trzeba pochwalić Teatr Dramatyczny za jej odgrzebanie, bo to chyba najlepszy utwór teatralny Zawieyskiego. A twórczość i postać tego pisarza stanowiły na tyle istotną cząstkę naszego Trzydziestolecia, że ich przypomnienia nie powinno dzisiaj zabraknąć. Przedstawienie w Sali Prób starannie przygotował Witold Skaruch. Jan Kosiński stworzył istne cacko z kancelarii adwokackiej obłożonej od góry do dołu regałami kartotek. W tym otoczeniu rządził Mieczysław Voit, jako mecenas Kran, przechodząc od opanowanej władczości do wewnętrznego niepokoju i z powrotem. Piotr Fronczewski, lakoniczny, posługujący się kilkoma słowami Bartleby potrafił zawrzeli sugestywną siłę w swoim: wolałbym nie i narzucić wymowę swojej osobowości. Zabawne postacie kancelistów stworzyli Zbigniew Koczanowicz i Stanisław Wyszyński. Krystyna Maciejewska z powodzeniem zagrała najmniej udaną w sztuce dziewczynę upadłą, Lizę. Poza tym wystąpili: Janusz Paluszkiewicz (Inspektor policji) i Maciej Damięcki (Chłopiec).