Artykuły

"ELEKTRA" W TEATRZE DRAMATYCZNYM

Dramaturgia starożytna, tema­tyka mitów starogreckich znaj­dowała i znajduje zawsze miejsce w naszych teatrach. Jej inspiratorskie i poznawcze funkcje są przecież najlepszym przykładem sięgania do praźródeł światowego teatru. Zresztą, tematyka ta bo­dajże we wszystkich ważniejszych okresach rozwoju teatru zawsze stanowiła punkt wyjścia do no­wych koncepcji dramaturgicznych i teatralnych.

Tak się złożyło, iż na afiszu dwóch teatrów mieszczących się w PKiN znalazły się dwa tytuły rodem ze starożytnego kanonu dramaturgicznego. Teatr "Studio" wystawił oryginalny tekst trage­dii starożytnej Eurypidesa "Oszalały Herakles" w nowej cie­kawej inscenizacji Macieja Z. Bordowicza, zaś w teatrze "Drama­tycznym" mamy do czynienia z wątkiem adaptowanym ze starożytnej tragedii francuskiej. Chodzi tutaj po prostu o premierę sztuki Jeana Giraudoux "Elek­tra". Jean Giraudoux należy do naj­ciekawszych francuskich autorów teatralnych naszego stulecia. Te­maty do prawie wszystkich swo­ich sztuk czerpał z teatru staro­żytnego, ale nadawał im własne oryginalne piękno, własny cieka­wy styl i język. Jego sztuki odzna­czają się wielkimi walorami sce­nicznymi i grane są przez wszy­stkie ośrodki teatralne Europy. Debiutował Giraudoux w końcu lat dwudziestych i od razu zdobył sobie wielkie powodzenie. Napi­sanym w 1928 roku "Zygfrydem" i w 1929 "Amfitrionem 38" wkro­czył tryumfalnie na sceny, by królować na nich przez szereg lat. Do ciekawszych i najczęściej grywanych jego sztuk należą po­nad to "Judyta". "Wojny Trojań­skiej nie będzie". "Odyna", "Wa­riatka z Chaillot" oraz "Elektra". W Polsce twórczość Giraudoux jest szeroko znana i zawsze bu­dziła duże zainteresowanie. Swo­ją "wielką scenicznością" zdobyła deski naszych teatrów jeszcze przed wojną, zaś obecnie należy do stałego repertuaru. Daje ona możliwość ciekawych rozwiązań inscenizacyjnych, a przede wszy­stkim stwarza duże możliwości aktorskie. Można przypomnieć, że jeszcze przed wojną wielkim po­wodzeniem cieszyła się insceniza­cja "Wojny Trojańskiej nie będzie" wystawionej w 1935 roku. Polska prapremiera "Amfitriona 38" odbyła się w 1949 r zaś "Wariatki z Chaillot" już w 1947 r.

Premiera polska "Elektry" by­ła jedną z pierwszych premier w odrodzonym teatrze polskim - już w 1946 roku została wystawiona w Teatrze Wojska Polskie­go w Łodzi, w inscenizacji Ed­munda Wiercińskiego. Przedsta­wienie zdobyło sobie ogromne po­wodzenie i uznane zostało za jedno z najlepszych z końca lat czterdziestych. Grali w nim m.in. tacy aktorzy, jak: Zofia Mrozow­ska. Aleksander Zelwerowicz, Zo­fia Małynicz i Jan Kreczmar. W paryskiej prapremierze "Elektry". w 1937 roku. wielką kreację stworzył Luis Jouret.

O tym wszystkim starał się pa­miętać reżyser obecnego przed­stawienia "Elektry" w teatrze "Dramatycznym", Kazimierz Dej­mek. Giraudoux należy do tych autorów, których dziś należy wy­stawiać tylko pod warunkiem ogromnej dbałości o tekst, o sło­wo, a także przy wykorzystaniu najlepszych możliwości aktor­skich. Tutaj różne zabiegi skra­cające tekst przestawienia, scen itd. nie pomogą, a wręcz zaszko­dzą, ponieważ ważna jest przede wszystkim zaskakująca transpo­zycja antycznego tematu na wa­runki współczesnej kultury, umiejętność prowadzenia go i ce­lność często mimochodem rzuca­nych uwag. Bowiem obracamy się w kręgu znanej tematyki i każde zlekceważenie choćby najdrob­niejszego fragmentu tekstu pro­wadzi nieuchronnie do wypacze­nia zamierzeń autorskich. Dlate­go Kazimierz Dejmek tak staran­nie prowadził aktorów, aby nie uronić nic z świetnego tekstu.. Jednym z najmocniejszych atu­tów spektaklu jest przekład Jaro­sława Iwaszkiewicza. Ten przekład to majstersztyk językowy. Oddana w nim została cała sub­telność i precyzja kapitalnej poe­tyki Giraudoux. Świetna celność słowno-intelektualna. błyskotli­wość, najtrafniejsza ironia wir­tuoza sceny, oddane zostały w całej rozciągłości.

Drugi atut to aktorstwo. Mistrz Dejmek, mając zresztą do dyspozycji świetny zespól, doko­nał chyba najtrafniejszej obsady aktorskiej, od ról wiodących aż po rolę zespołu imitującego daw­ny chór z tragedii greckiej. Wszy­stkie role zostały dopracowane do końca, niektóre zaś przeszły w swej świetności wszelkie oczeki­wania. Najciekawszym wydarzeniem aktorskim jest interpretacja bo­haterki tytułowej w wykonaniu Jadwigi Jankowskiej-Cieślak. Młodziutka aktorka zarówno sa­mą obecnością fizyczną (wątła, drobna, z uśmiechem dziecka) bu­dzi szczególną sympatię widza, jak i wyjątkową predyspozycją tekstu, który jej przeznaczył au­tor. Jest zadziorna nieustępliwa, pełna młodzieńczej pasji i zaan­gażowania, ani na moment nie chce się wyrzec swojej misji i idei. Także postać drugiego głów­nego bohatera - Orestesa, budzi duże zainteresowanie. I tę rolę oddano w ręce młodziutkiego ak­tora, Marka Kondrata, który udźwignął ją zwycięsko. Role jakby protagonistów, a więc Agistosa, Klitajmnestry i żebraka zostały także ustawione na zasadzie starcia dwóch racji - młodzieńczej pasji i uporu oraz dojrzałej rutyny i doświadczenia. Zagrane zostały przez znakomi­tych, doświadczonych aktorów: Andrzeja Szczepkowskiego. Zofię Rysiównę. Gustawa Holoubka. Andrzej Szczepkowski jako Agistos jest niezwykle precyzyjny w swoim aktorstwie. Postawą czło­wieka dojrzałego, rozumnego, do­brze sprawującego urząd króla-regenta przeciwstawia się mło­dzieńczej pasji i słabości Elektry i Orestesa. Gwałtowności uczuć młodych bohaterów przeciwsta­wia przekonywającą dojrzałość swoich racji, zachowując jednak pełną świadomość dawniej po­pełnionych błędów. Pięknie pro­wadzi dialogi, jest elokwentny i skupiony. To świetna, bardzo przekonywająca rola. Szczyty ak­torstwa osiąga także Holoubek w roli żebraka-filozofa. Jest to ro­la, która może najmocniej przy­kuwa uwagę widza Przy tym ak­tor ten z niezwykłą wprost finez­ją bawi się precyzyjnym i ironi­cznym komentarzem wygłasza­nym mimochodem wobec dzieją­cych się wydarzeń. Pięknie ope­ruje gestem i moduluje głos, aż trudno uwierzyć, że po tylu ro­lach dramatycznych aktor ten może pokazać całkiem nową, nie znaną twarz. W tym tercecie może nieco sła­biej wypada Zofia Rysiówna jako Klitajmnestra. Jest może zbyt jednostronna, także przez lekkie nadużycie środków dramatycz­nych. Ale i ona ma także świet­ne momenty, np. w rozmowie z Elektrą, Agistosem itd. Zbigniew Zapasiewicz w roli Ogrodnika ka­pitalny jest zwłaszcza, kiedy po­daje piękny tekst autora. Jego końcowe tyrady o potrzebie ra­dości i miłości wypowiedziane zo­stały z doskonałą dykcją i wiel­ką znajomością wartości słowa, jednakże w sensie aktorskim był może za statyczny. Dobrze zostały zagrane role Prezesa Sądu Naj­wyższego (Tadeusz Bartosik) i je­go kochanki, zagranej z dużym wdziękiem i brawurowo (Małgo­rzata Niemirska). W chórze z powodzeniem ko­mentują niektóre wydarzenia - Halina Dobrowolska, Krystyna Miecikówna i Janina Traczykówna.

Bardzo interesującą, ciepłą choć może za monumentalną sce­nografię zaprojektował świetny mistrz tego gatunku. Jan Kosiń­ski. Przedstawienie to jest chyba dość ważnym wydarzeniem w prezentacji dramaturgii Giraudoux na scenach naszych teatrów. Aktorsko na pewno należy je uz­nać za wydarzenie sezonu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji