Artykuły

Dobra robota

Publicystyka jest głównym tonem "Człowieka znikąd" Ignatija Dworieckiego i zara­zem największą wartością tej sztuki. Tak przynajmniej wy­nika z przedstawienia w Tea­trze Dramatycznym. Nie prze­życia i dramaty ludzi pokaza­nych dość płasko, nie prze­bieg nikłej akcji są tu naj­ważniejsze. Interesuje nas przede wszystkim to, co się mówi i w jakim kontekście. Publicystyka także może być dramatyczna. W tym wypad­ku trafia ona w sprawy nam bliskie i żywo aktualne, co zresztą opracowanie drama­turgiczne Gustawa Holoubka mocno podkreśliło.

Temat - zdawałoby się - dla teatru drętwy. Zalatuje tym, co się kiedyś nazywało sztuką produkcyjną. Można by go upraszczając określić: zarządzanie w wielkim za­kładzie fabrycznym. Oczywiś­cie nie tylko wielkim i nie tylko w zakładzie i nie tyl­ko zarządzanie. Młody (trzydzieści parę lat) inżynier Czeszkow obejmuje kierow­nictwo techniczne w znajdu­jącym się o krok od ruiny kombinacie o starych i szacownych tradycjach. Chce wprowadzić nowy porządek. Właściwie nie nowy, ale po prostu porządek - sensowną organizację pracy. Czyni to nie dla pieniędzy czy karie­ry, ale dlatego, że mu na czymś zależy, że pragnie dzia­łać, że wyżywa się w dobrej robocie. Walczy z brakiem dyscypliny, z nieudolnością, z bezwolnością, z tchórzostwem w podejmowaniu decyzji, z zasłanianiem się dawnymi za­sługami, z konformizmem, z wykonywaniem planów za wszelką cenę - wbrew logi­ce ekonomicznej i przede wszystkim z kłamstwem, dezinformacją, która fałszuje prawdę o istotnym stanie rze­czy. Oczywiście, Czeszkow spotyka się ze zdecydowanym oporem zżytego w marazmie kolektywu. Jest tu kimś obcym, człowiekiem znikąd, który myśli innymi ka­tegoriami. Usiłuje się go odpo­wiednio "rozpracować", wysunąć pretensje o pochodzenie i osobi­ste przeżycia, wykończyć tak aby mu się raz na zawsze odechcia­ło nie tylko popełniać błędy ale w ogóle cokolwiek popełniać. Właściwie cały ten kolektyw skła­da się z ludzi, których zwykło uważać się za przyzwoitych. Nie ma tu drani, złodziei, intry­gantów po trupie idących do ka­riery. To ludzie dobrotliwi, kole­żeńscy, przywiązani do swego za­kładu pracy. Nie ma winnego, wszyscy są winni. I to właśnie tworzenie się rozmiękczonej tkan­ki w zasadniczo zdrowym, ale z różnych przyczyn rozchwianym organizmie wydaje mi się w sztu­ce Dworieckiego szczególnie inte­resujące.

Przedstawienie żywo inte­resuje widzów. Mają tu prze­cież coś z życia. To jakby skomentowana ilustracja ta­kich naszych ankiet jak "Po­lak pracuje". "Gdyby ode mnie zależało", "Pracownik pracownikowi człowiekiem". Słyszą ze sceny wypowiedzi o sprawach, o których nieraz mówią między sobą. To spra­wia ulgę. Zwłaszcza, że Czesz­kowa gra Gustaw Holoubek z właściwą sobie sugestywnością wyrazu, w drugiej roli pozytywnego rezonera Riabinina, Andrzej Szczepkowski podaje tekst równie przeko­nująco i zabarwia go jeszcze dowcipem. Katarzyna Łaniewska z dyskrecją repre­zentuje wątek romansowy. Poza tym występuje bardzo wiele osób sprawnie spełnia­jących szeregowe role - ni­by w chórze - w przedsta­wieniu, które Ludwik René poprowadził, jako dyskusję, unikając - zgodnie z inten­cjami autora - absolutnie wszelkiej rodzajowości i jas­no wysnuwając zasadniczą myśl publicystyczną. Maksy­malnie uproszczone dekoracje Ali Bunscha zręcznie funk­cjonowały w zmieniających się raz po raz scenach, między którymi przerywniki dźwię­kowe akcentowały środowisko akcji.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji