Obyło się bez skandalu
Czy nie obawia się pani ostrego języka na scenie? - pytano Annę Augustynowicz tuż po przedstawieniu "Moja wątroba jest bez sensu czyli zagłada ludu", z którym wystąpił w Żarach Teatr Współczesny ze Szczecina. W spotkaniu licznie uczestniczyła młodzież.
Skandalizującej aury, jaka towarzyszy inscenizacjom Wernera Schwaba, nie było jednak ani w podtekście pytania, ani w odbiorze spektaklu, granego już piąty rok. Mocny język austriackiego dramaturga pozostał ten sam. Może zmieniła się w tym czasie nasza wrażliwość, oswajana ze zbrutalizowanym językiem zarówno na ulicy, jak w parlamencie? Teatr zaś - szukając prawdy o przepełnionym coraz większą agresją życiu - coraz częściej sięga do współczesnej dramaturgii obszaru niemieckojęzycznego. Nie dla zgorszenia maluczkich, jak uważają strażnicy moralności, strzegący nie tyle jej samej, co tego, by grzech nie wyszedł z ukrycia. Choć ten, skrywany i przemilczany, eksploduje agresją jednostki lub zbiorowym obłędem.
Z Wemerem Schwabem i Anną Augustynowicz tropimy praźródła irracjonalnych zachowań, podglądając zwyczajne życie zwyczajnych ludzi, zamkniętych w trzech mieszkanio - klatkach. Piekło na ziemi obywa się bez wrzącej smoły oraz diabła. Żeby je stworzyć, wystarczą słowa. Publiczność śmieje się gęsto ze strasznych, pożerających się wzajem sąsiadów. Na koniec śmiech zamiera w gęstniejącej ciszy. Co w teatrze znaczy, że widz zobaczył nagle znajome oblicze.